Polacy, którzy wyjechali zmienili się… Na gorsze… Naprawdę???

Featured_image

Tak, to prawda, zmieniliśmy się na gorsze. I dlatego kiedy przyjeżdżamy na wakacje do Polski to jest problem.

Są podniesione brwi, zmarszczone czoła i niedowierzanie tych, z którymi się znamy „od zawsze”, i oczywiście naszej najbliższej rodziny…oraz w urzędach, restauracjach, sklepach – lista jest długa…

Zmiana nr 1 : Zaczniemy od Polaków, którym uderzyła woda sodowa do głowy. Wyjechali i zaczęli zarabiać, w końcu sensownie. I nie za bardzo z tym sobie radzą. Bo zaczynają kupować, wszystko to czego nie mogli w Polsce, i dużo więcej. Ale, że komuś to trzeba jeszcze pokazać, to częste wakacje w Polsce temu służą, za każdym razem nowe design’erskie ciuchy, za każdym razem nowy samochód, elektroniczne gadżety, najnowsze komórki, …itd. itd. I epatowanie tym naokoło i na każdym kroku. Niestety wiąże się to też często z tym, że pogardliwie patrzą na rodzinę i swoich znajomych, którzy tego nie mają, dla których to luksus. Ich poprostu na to nie stać.

Ja myślę, że każdy z nas przeszedł taki stan „głupawki” na początku. To zachłyśnięcie się tym czego nie mogliśmy mieć kiedyś. To jest jak przejście ospy wietrznej, każdy złapie. Tylko, że większość z nas przechodzi to i żyje dalej normalnie, a niektórzy przechodzą to dłużej, a u niektórych przechodzi to w stan chroniczny… 

Zmiana nr 2 : A jak to jest z większością z nas, którzy wyjechali już jakiś czas temu. Zdążyli już jakoś oswoić nową rzeczywistość i nauczyć się jej. I to niejako wyzwoliło zmianę. My możemy jej nie chcieć, my możemy nie zdawać sobie sprawy, że to się dzieje, ale nie jesteśmy w stanie od tego uciec. W zderzeniu z życiem nie można zrobić uniku.

Podjęcie decyzji o byciu emigrantem to wielka zmiana. Wszystko staje na głowie, wszystko zaczynamy od nowa. Spowoduje to, że musimy zweryfikować wszystko co dotąd znaliśmy, czego dotąd się nauczyliśmy, kim dotąd byliśmy. I to wszystko trzeba będzie unieść. Albo spakować walizkę i wrócić do Polski… 

Ale tak szlifuje się coś nowego. Tak człowiek staje się silniejszy. Inny, nowy, bardziej otwarty i odporny na wszystko co nieznane przychodzi od życia. Oczywiście twardnieje dupa, no jak może być inaczej? Wciąż mamy te nasze miękkie miejsca, ale potrafimy bardziej je ochraniać i bronić. Bo zmierzyliśmy się z Dużym i stanęliśmy na nogach. Również finansowo, a stabilizacja finansowa dużo daje… 

Stajemy się „trudni”. Jesteśmy bardziej pewni siebie i już nie tak łatwo nas zmanipulować i wcisnąć nam „ciemnotę”. My już tego poprostu nie łykniemy. Mamy większy dystans do otaczającego nas świata i jesteśmy dużo bardziej krytyczni, bo dużo więcej widzieliśmy i dużo więcej przeżyliśmy w krótkim czasie. Za to powoli budujemy szacunek do samych siebie i już nie tak łatwo można nam wleźć na głowę.

Naszym dzieciom daliśmy status „obywatela świata” i jeżeli one sobie pozwolą, to mogą robić wszystko co chcą i w każdym rejonie świata.

Ale, wiemy, że nie przyszło to bez ceny. Zapłaciliśmy i wciąż będziemy płacić frycowe. 

Ale ja traktuję to, że jestem postrzegana w Polsce jako „gorsza” i „trudna” jako atut i korzyść dodatkową z bycia cudzoziemką. 

Zmieniliśmy się na gorsze. Już nie jest z nami łatwo. Jest z nami dużo trudniej…

Autor

Mama z prądem i pod prąd

Nazywam się Sylwia. Jestem, czy też inaczej, wciąż uczę się być kobietą, żoną, matką. Wychodzi mi to różnie. Mieszkam juz szmat czasu na Zielonej Wyspie. Tak to się ułożyło, nie planowałam tego tak, ale to życie rozdaje karty... Więc jestem też cudzoziemką...

16 myśli na temat “Polacy, którzy wyjechali zmienili się… Na gorsze… Naprawdę???”

  1. Chyba Pani nieco za ostro patrzy na problemy emigracji. Ja na przykład nie czuję się emigrantem. Raz jestem za granicą, a jak mi się znudzi, to w kraju. Owszem, czułem się emigrantem w USA, w latach osiemdziesiątych, ale wtedy nie było swobody poruszania się, istniała przepaść w stylu życia itp. A teraz? Co kogo obchodzi, gdzie mieszkam i gdzie zarabiam. Jedyne uczucia z jakimi się w kraju spotkałem, to zawiść i zazdrość, co zresztą było mi i jest całkiem obojętne. Ujmę to może tak: każdy ma prawo zadbać o siebie najlepiej jak potrafi a jeśli ma rodzinę i dzieci to wręcz ma taki obowiązek. Jeśli ktoś lubi pracować za 1/4 tego, co dostanie pareset kilometrów dalej, to jego sprawa. Mnie na przykład szkoda życia, bo jeśli za tydzień zarobię tyle co w kraju za miesiąc, to oznacza że w kraju tracę co miesiąc trzy tygodnie.
    A kwestia tęsknoty, patriotyzmu itp.? W 2014 roku, ja się dowiedziałem, wyrzucono na bruk osiemdziesięcio letniego mojego sąsiada z kamienicy, gdzie dawno temu mieszkałem. Powstańca Warszawskiego, oznaczonego medalami za odwagę bojową. Wyrzucono go, gdy od pół roku przebywał w szpitalu w ciężkim stanie. Ze szpitala miał trafić do przytułku. Zmarł na zawał, gdy się o tej perspektywie dowiedział. To tyle o paytiotyzmie i umiłowaniu ojczyzny.
    Życzę powodzenia i mniej się przejmować. Nie sądzę, aby w chwili, gdy przyjdzie podsumować swoje życie, będzie miał Pani jakieś specjalne powody do żalu.
    I przepraszam za literówki, piszę na smartfonie a to niezbyt wygodne.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Słuchaj, wierzę, że mogę po imieniu? Czy ja wiem czy podchodzę za ostro? Napewno podchodzę emocjonalnie do tematu, bo jestem kobietą 😉 Jestem w Wielkiej Brytanii już długo, więc mam dość konkretne doświadczenia, obserwacje. Chodzę też po internetach, czytam, rozmawiam… I przetwarzam to wszystko… Nie zauważyłam aby ktoś się za ludźmi, którzy wyjechali specjalnie ujmował , no mozemoże jakjak wybory, bo inaczej emigrantów traktuje się mocno średnio, coby siesię już nie przyczepić…
      Co do tego starszego Pana powstania, tu patriotyzm i umiłowanie ojczyzny nmają nic do tego, to kwestia człowieczeństwa – tak poprostu czyli ludzie bądźmy ludźmi dla siebie. O nie chcę tego komentować, bo już się i tak denerwuję…

      Polubienie

      1. Oczywiście, że po imieniu, nie mam nic na przeciw. Jasne, że wszystko to przykre i trudno się nie emocjonowac. Chodzi mi o to, że emocje nic tu niestety nie pomogą.
        A Pana Eugeniusza, tego staruszka wyrzucili nie ludzie jacyś tam a Polacy, patrioci, w Polsce jak najbardziej. Wyrzucono go dlatego, że kupował leki, a nie stać go było na czynsz. Tak mu pomogły polskie instytucje a wyrzucal jego skromny dobytek na śmieci komornik – Polak i patriota z pewnością. Wierzby szumialy, Wisła plynela, dookoła pełno patriotyzmu i wśród tej sielanki Polska podziękowała kombatantowi za narażenie dla niej życia.
        Ale nie chcę Cię denerwować, więc to na tyle.
        🙂

        Polubione przez 1 osoba

  2. Na wyspach jestem 2 lata od tego czasu w Polsce nie bylam, jakos mi sie nie spieszy. Nie mam do czego. Jestem żona, matka wszytsko co potrzebuje mam przy sobie.
    Zmienilam sie, nauczylam radzic sobie w sytacjach kryzysowych. Kolezanki ktore zostaly w Pl przestaly sie calkowicie odzywac, nawet pomimo moich staran utrzymania jakiegokolwiek kontaktu. Teraz mam nowych znajomych, nowe zycie. Do Polski jak pojade to nie wiem czy wogole bede miala o czym rozmawiac z kimkolwiek chyba ze o zarobkach. Kazdy ma teraz swoje zycie i taka naprawde nie łaczy nas juz nic poza kilkoma wspomnieniami z przeszlosci. Nie czyuje sie gorsza, wrecz przeciwnie czuje sie lepsza, ale nie dlatego ze zyje w lepszych warunkach a dlatego ze mialam odwage cos zmienic w swoim zyciu, aby moje dzieci mialy lepszy start.
    Tak wyjazd zmienia, uczy wiele ale ten kto nigdy nie wyjechal nigdy nie zrozumie.

    Polubione przez 1 osoba

  3. Juz od ponad 10 lat mieszkam na teneryfie I raz na rok lece do polski i nigdy nie czulam ani gorsza ani lepsza przez to ze mieszkam na wyspas kanaryjskich .Jakby byla inna sytuacia w polsce to nawet bym wrocila ale nie ma pracy. I co do kontaktow ze znajomymi to nawet zyjac w polsce to tez przez lata nie ma sie tych samych znajomych co przedtem. I mam trzyletnia corke i moja rodzinka zna ja tylko ze zdjec i widzi ja tylko przez 14 dni w roku.

    Polubione przez 1 osoba

    1. A dlaczego? Dlaczego jestesmy tak postrzegani – caly narod otepial i uznal emigrantow za paskudnych? Smiem twierdzic, ze nie. I ze to nie ci, ktorzy zostali tak o nas mysleli w pierwszym rzedzie – obraz niedobrego emigrant zostal wykreowany. Pokazujemy sie od czasu do czasu w mediach jako straszak na obywateli w ojczyznie (zwlaszcza w programach przedwyborczych przypomina sie o naszej egzystencji). Emigranci to plama na honorze 25-letniej demokracji, wiec zamiast sie przyznac, ze kolejne wladze daly ciala, latwiej jest zrzucic wine na tych co wyjechali… Wystarczyl jeden program kilka lat temu, jedno zdanie wypowiedziane przez osobe opiniotworcza, ktore powtorzone w roznych konfiguracjach X razy stalo sie ogolna prawda. Pozniej polecialo jak lawina.
      Zgodze sie, ze moment „oszolomienia zachodem” u niektorych przybral ciezka postac, ale nie dotyczy to tylko emigracji – to jest ogolnie pojete pojecie „nowobogactwa” i borykaja sie z nim wszystkie spoleczenstwa. Takie zachowania widze na codzien w Dubaju. I nie pisze w zadnym wypadku o Polakach 🙂
      Wracajac do tematu – mamy wiecej do powiedzenia i nie boimy sie wyglaszac glosno naszych pogladow, bo od kilku lat zyjemy w prawdziwej demokracji, a nie w feudalnym folwarku, ktorym jest wciaz Polska. Nasze poglady ewoluowaly w innym kierunku, co wiecej mozemy sobie pozwolic na myslenie i nie ma wokol nas wszechogarniajacego demagogicznego „prania mozgu”. Co wiecej – najczescie nie oddajemy sie watpliwej przyjemnosci ogladania TV, zwlaszcza glownego wydania „Wiadomosci”, ktore „radosnie” uczetnicza w kreowaniu typu obywatela, ktorego panstwo chce miec w kraju…
      Na zakonczenie (boje sie, ze Cie przebije dlugoscia odpowiedzi napost, przepraszam!) – moja prawie dorosla corka ogladala ze mna wspomniane wiadomosci. Miala wowczas moze 5 lat, a na ekranie pokazywane byly sceny z Iraku (wczesna faza interwencji w celu obalenia Saddama) – moje dziecko zadalo mi wowczas pytanie – „Mamusiu, czy wszyscy ludzie w Iraku sa zli?”… To nie bylo tematem wiadomosci, ale moje dziecko dokladnie trafilo w sedno – taki byl sens przekazu.
      No i naprawde na koniec – nie mozemy zapominac, ze przez prawie 50 lat komunizmu byly 3 fale emigracji – ci, ktorych zawierucha wojenna rzucila na zachod – wladza ludowa uznala ich za zdrajcow i przez dziesieciolecia byli odsadzani od czci i wiary, pozniej pod koniec lat 50-tych (przymusowa) emigracja Zydow – jako niepozadany element wladza ludowa pozbyla sie ich, wysylajac do nowopowstalego panstwa Izrael dorabiajac do tego odpowiednia propagande, w koncu 3-cia fala – opozycja solidarnosciowa, ktorej czlonkowie byli mniej lub bardziej subtelnie wyrzuceni z ojczyzny (w czasach Stanu Wojennego)… Kazdej z tych fali towarzyszyla odpowiednia propaganda, ktora sie zakorzenila w narodzie. A ze narod podatny na manipulacje i nauczony, ze emigrant to wrog – przeniosly sie te uczucia na fale czwarta, czyli emigracje po przystapieniu do Unii Europejskiej. To tak, jakby zapytac Polakow kto jest najwiekszym wrogiem Polski – bedzie prawie rowno miedzy „Ruskimi”, „Szwabami”… No, a ja bym powiedziala, ze sami dla siebie jestesmy najwiekszymi wrogami…

      Polubione przez 1 osoba

      1. Właśnie się zastanawiam dlaczego my Polacy, ci w kraju są tak podatni na manipulacje, czyli dokładnie „pranie mózgu „, które, żeby jeszcze było jakieś zreczne, w białych rękawiczkach, subtelnie podane… Nie, tak jak piszesz to najczęściej jest prosta propaganda. I ludzie w to wchodzą, biorą to, zaczynają tak myśleć. Teraz jak byłam w Polsce to widziałam się ze znajomymi i naprawdę parę razy zbierałem szczękę z podłogi, że można tak myśleć. Ja się dotąd ciężko zastanawiam, że jak, że dlaczego, wykształceni, fajni ludzie i jak weszliśmy na pewne tematy, też polityczne, to ja nie mogłam uwierzyć. Mój tato ma po 70 ogląda wiadomości na wszystkich kanałach i jak mi parę razy skomentował sytuacje w Polsce to stwierdziłam, że skąd ja mam takiego mądrego tatę. Nie doceniają go nigdy naprawdę… 🙂 To aby zakończyć na pozytywnie…
        A tv w Polsce, to jest coś. To jest zjawisko. Nie oglądam tv w Polsce, bo nie mogę…

        Polubienie

      2. Telewizja w Polsce, to zjawisko samo w sobie. A najlepsza jest publiczna – nie dosc, ze oplacana z abonamentu obywateli, to w dodatku z tych obywateli robi ostatnich idiotow. W dodatku na zywca! To jest ewenement w skali swiatowej 🙂

        Polubione przez 1 osoba

  4. Znajomi, którzy wrócili przestrzegają mnie, choć ja sama nie wiem jeszcze co mają na myśli. Mam taki lęk przed powrotem, ale nie wiem konkretnie czego się boję. Emigracja uczy mnie wielu rzeczy ale najbardziej akceptacji, tolerancji i szacunku do cudzej prywatności. Boję się myśleć kim będę dla moich znajomych po powrocie ale mam nadzieję, że damy radę.

    Polubione przez 1 osoba

  5. A ja juz przestałam myśleć o powrocie. Zamknęłam ten rozdział, ze znajomymi podobnie jak wiele osób pisało wyżej, kontakt się urwał albo jest jakiś dziwny odmienny. Ale nie rozpaczam juz, nie próbuje się dopasować. Mamy swoje życie a do tego my jako Polacy jesteśmy takim dziwnym narodem… Pies ogrodnika, zawsze tylko najlepsi we wszystkim a sami nie umiemy być dla siebie życzliwi. Cieszę się, że emigracja uczy mnie bycia europejką. Otwartości na innych.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz