Myślę, że coś w tym jest. Dużo nas. W centrum Londynu jak się rzuci kamieniem, to z dużym prawdopodobieństwem trafimy w rodaka, a wtedy…nogi za pas… bo rodak może być krewki bądź sfrustrowany.
W Londynie są dzielnice w większości zamieszkałe przez Polaków. Polskich sklepów i piekarni jest jak grzybów po deszczu. I są one popularne nie tylko wśród Polaków, wiele ludzi tam kupuje, bo bądźmy szczerzy zwykły angielski chleb jest niejadalny. Nie tylko chleb, kiełbasa też, pewnie się czepiam, ale lubię jeść i mi nie smakuje… Ale nie o tym ma być… Polskie knajpy, bary, miejsca gdzie można potańczyć. Polska fryzjerka przyjedzie do domu z profesjonalnym sprzętem i zrobi nam włos na naszej ślicznej główce o niebo lepiej niż jakikolwiek salon tutaj, no i nie zaboli jak przyjdzie płacić. Polski hydraulik przyjdzie i wymieni kran czy instalację, która pamięta królową Victorię i zapewniam, że zrobi dobra robotę, a polski budowlaniec jest rozchwytywany, bo jak postawi mur, to stoi. Długo. O angielskich budowlańcach się nie wypowiadam, bo musiałaby użyć wulgaryzmów, a jest godzina ranna…
Może inaczej, powiedz mi czego potrzebujesz, a ja Ci to znajdę w Londynie i to będzie „Made by Polish” albo „Made in Poland”. Wliczając polskich lekarzy, stomatologów, o szczególnie stomatologów, bo wszyscy mnie przestrzegają, że stomatolog tutejszy to typowy dentysta – sadysta…
A na Facebook, też buzuje, na angielskich grupach aż wrze, post za postem, komentarz za komentarzem… W dzień i w nocy. Można się poradzić w sprawie chorób, dzieci, narzeczonych, można pijąc kawę pogawedzić, poplotkować… Można znaleźć sugestię co na obiad zrobić. Można kupić kompletną wyprawkę dla niemowlęcia, pieska i samochód. Jak sama nazwa wskazuje to prawdziwe forum społecznościowe i spełnia swoje zadanie. Służy wręcz jako grupa wsparcia. I to działa!
Więc trzymamy się w kupie. Trzymamy się razem, organizujemy ten nasz świat, zmieniamy go i dostosowywujemy go do naszych potrzeb. Robimy to świetnie i bardzo umiejętnie. To prawda, że Polak jest zaradny, przedsiębiorczy, że sobie radzi. Tak radzimy sobie. Myślę, że tak, że można powiedzieć – my Polacy ewidentnie „kolonizujemy” nasze nowe światy, wszędzie tam gdzie się osiedlimy. Akurat na Wyspie bardziej to widać, bo jest nas tam więcej i na mniejszej przestrzeni.
Siedzimy sobie razem w kupie, w jednym garze. Ale co jest pod pokrywką? Pod pokrywka, myślę, że jest różnie. Nie wszystko jest widać na pierwszy rzut oka. Na zewnątrz jesteśmy solidarni i niech nas Polaków ktoś tknie : „Oj! „. Staniemy rzędem. Ale często pod pokrywką się dzieje dużo pomiędzy nami… I o tym trudno jest mówić.
A jak Ci się wydaje???
Toż to nasza pasja narodowa. Jak nie mamy wspólnego wroga to naparzamy się wewnętrznie. Może właśnie dlatego nasz Naród potrzebuje kogoś, kto za pysk nas chwyci. Z drugiej jednak strony miło jest to, że potrafimy się konsolidowac w sytuacji zagrożenia.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, coś w tym jest… Czasami to jednak za mało, że potrafimy być solidarni wtedy kiedy ktoś nas tyka jako nacji… Bo żyje się jednak dniem zwykłym i codziennym, i wtedy by trzeba się kolegowac a nie w sytuacjach krytycznych…
PolubieniePolubione przez 1 osoba