„Bo emigracja to nie jest dramat, to może być jakaś szansa…”

d29f26872b37dbfaf5d9337e81c51d247a7d1ebd_800

                                       Zdj. Oleg Oprisco

Teraz pamiętam, że lato 2004 roku było tutaj piękne. Wtedy nawet tego nie zauważyłam. Miotałam się w tym nowym miejscu. Nie potrafiłam się kompletnie odnaleźć, wciąż wisząc na telefonie, bądź myśląc czy nie upadłam jednak zbyt mocno na głowę, decydując się na taki krok…

Tyle czasu już minęło. Tyle rzeczy wydarzyło się potem. Wiem tylko, że im bardziej patrzyłam pod nogi, zamiast popatrzeć wokół siebie, tym trudniej mi tutaj było. Zanim nie podniosłam głowy, by popatrzeć przed siebie…

Patrzę na siebie i patrzę na ludzi obok. Słucham i czytam ich historie. Są takie różnorodne. Więcej i bardziej z detalami mówią i piszą kobiety. I tam właśnie widzę, jak stawiają kropkę. Po ostatnim zdaniu. I zaczynają od wielkiej litery nowe zdanie. Ale to jest również nowy rozdział w ich życiu.

Pierwsze co się rzuca w oko w naszych historiach, to to, że na początku wszystko nas prawie przerasta. Nikt się nie spodziewa, że może być tak ciężko. Bo wszystko  jest inaczej. Bo życie jest inne. Bo nie ma już naszej codziennej rutyny, naszych sklepów, naszych ulic, naszej głupiej i wścibskiej sąsiadki, która wiecznie zerka zza firanki. Czasem łapiemy się na tym, że tęsknimy nawet za nią. Właściwie to wszystko stoi na głowie. Moje ciało było tutaj ze mną, a cała reszta czyli głowa czy dusza w Polsce. Przyznaję, trzymałam się jakby pazurami tego co zostało tam… A im dłużej się trzymamy, tym dłużej nie widzimy co jest wokół. Że jest świat obok nas. Że życie się toczy. Że jest tak wiele aby wziąć.

Po każdym powrocie z Polski, przez chyba pierwsze 2 lata, wracałam prawie to punktu wyjścia. Do tej niemożności usadowienia się tutaj. I zajmowało mi ze dwa tygodnie aby przestać się znowu miotać. I popatrzeć przed siebie, zamiast za siebie.

Wyjeżdżamy z Polski z różnych powodów. Często ten wyjazd jest na „nie”, bo nie chcemy, ale tak się złożyło, że nie ma wyjścia. I wtedy trudniej jest zacząć żyć gdzie indziej. Zdaje się, że zamykamy drzwi za sobą. Ale to nieprawda, bo wciąż wisimy na tej cholernej klamce. I nawet nie widzimy, że otwierają się dla nas nowe drzwi. I mogą tam być „cuda na kiju” do wzięcia, ale nie, no przecież trzeba pogadać z przyjaciółką przez 2 godziny, co się tam wydarzyło, kto z kim, dlaczego, po co… Pomimo, że to już nie nasza bajka. Ale tak można długo, setki rozmów telefonicznych, roztrzasanych spraw, z którymi my już nie mamy nic wspólnego. To jest też nasz strach, żeby nie puścić, żeby trzymać dwie sroki za ogon…właściwe jedną srokę, druga siedzi i merda ogonkiem a my nic. Chcemy w pewien sposób asekurować się. Chociaż to nie działa… 

 Zmiana to jest szansa. To może być początek Nowego Życia. Możemy poznać siebie. I zobaczyć swoją Siłę.

Myślę, że kobiety to robią lepiej. Jak już „przekminkują” wszystko, to w końcu wstają i idą… Może czujemy bardziej, że zegar tyka : tik tak, i że już nie ma czasu? Może widzimy w końcu, że tu jesteśmy bardziej wolne, że możemy znacznie więcej? Tylko musimy wyciągnąć rękę i wziąć… 

Autor

Mama z prądem i pod prąd

Nazywam się Sylwia. Jestem, czy też inaczej, wciąż uczę się być kobietą, żoną, matką. Wychodzi mi to różnie. Mieszkam juz szmat czasu na Zielonej Wyspie. Tak to się ułożyło, nie planowałam tego tak, ale to życie rozdaje karty... Więc jestem też cudzoziemką...

25 myśli na temat “„Bo emigracja to nie jest dramat, to może być jakaś szansa…””

  1. Znam to doskonale. I mnie chyba nie było wcale łatwiej niż kobietom. Mam opisać jak płakałem przy polskich piosenkach tłumiąc pytanie ‚co ja tu właściwie k… robię?!!’…. bo naprawdę rzeczywistość jest inna niż wyobrażenia, zresztą nia sposób mieć realnych wyobrażeń co do emigracji zanim się wyjedzie… ‚dwie sroki za ogon, to już nie moje sprawy?’ Eee tam, pewien pan napisał w książce o swojej emigracji do Szwecji że prawdziwy emigrant to był ów Góral co mu śpiewano czy ci nie żal, co wsiadał na okręt z myślą że pewnie już nigdy nie wróci a netu ani telefonów nie było, nie mówiąc o tanich lotach. Mnie sporo wysiłku zajęło ułożenie w głowie faktów że Polska jest w Polsce a w Szwecji jej nie ma i nie da się jej tam przetransferować na własny użytek, ale często latam do kraju i będę tak robił, inaczej oszalałbym tu na obczyźnie. Kraj fajny, ludzie mniej, żyję tu ale to nie MÓJ kraj. Jakkolwiek możliwości mam tu zupełnie inne niż w Polsce. Czy żałuję? Nie. Może tego, że w Polsce wciąż ludzie nie mają normalnej pracy i dlatego emigrują. Pozdrawiam.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Masz rację Darka, my sobie zupełnie inaczej wyobrażamy tą emigrację, jakoś tak łatwiej, lepiej… Że ona nam tyle rozwiąże, a potem się okazuje, że niekoniecznie…
      Nie wyobrażam sobie nie jeździć parę razy w roku do Polski. Bo jakoś to mi dużo daje… Za każdym razem. Ale ja już znacznie mniej tęsknię.

      Polubienie

      1. Nie mógłbym tak być całkiem daleko bez możliwości kontaktu z Polską po której nawet paradoksalnie teraz jeżdżę więcej, bywając tam jako swoisty turysta, poznając dotychczas nie odwiedzane miejsca. Ale obie nogi mam tu a ścisłej tam gdzie aktualnie przebywam. Dawno minął etap życia ‚od jednych odwiedzin kraju do drugich’ , ale tam mam mamę i dalszą rodzinę i trochę kontaktów z dawnymi kolegami szkolnymi. Poza tym to frajda móc tak wpadać – ja lubię podróże a daleko to nie jest.

        Polubione przez 1 osoba

  2. Moja emigracja nie była taka rozdarta od początku, jakoś nie miałam problemow z tęsknotą, może dlatego, ze wcześniej kilka razy zaczynałam od nowa w nowym miejscu.
    Na początku próbowałam utrzymywać kontakty, w końcu tu nikogo nie miałam, ale to minęło. Poznając nowych ludzi, tworząc nowe przyjaźnie -te dawne polskie tracimy. Bo my się zmieniamy, bo nasza rzeczywistość jest tak bardzo różna od tych co tam zostali. Moi rodzice się tylko ciągle pytają dlaczego ja nie tęsknię. Może dlatego, ze życie tutaj jest bardzo intensywne.

    Polubione przez 1 osoba

  3. W kazdym z nas emigrantow, tkwi jaks czastka Skawinskiego i… piosenka, wierzba .brzoza, czerwony mak na amerykanskiej prerii, wywoluje fale emocji.Dzis latwiej to przetrwac, bo internet, swietne polaczenia lotnicze , jakby ten syndrom zanika.
    Najgorzej jest zyc w rozkroku, 4 litry wisza nad oceanem, kanalem, Baltykiem.W takiej pozycji trudno nawet sie rozgladac dokola.Wiem, z wlasnego doswiadczenia…krok do przodu i dwie nogi razem , od takiego momentu zaczyna sie nasze prawdziwe bycie-zycie w danym kraju.A tesknota?………!

    Polubione przez 1 osoba

  4. Tęsknota zawsze pozostanie, ja właśnie między innymi wróciłem do kraju. Teraz się zastanawiam, czy to aby rzeczywiście było dobre posunięcie. Z drugiej strony, nic nie dzieje się bez przyczyny. Ponoć dom Twój tam, gdzie serce Twoje…

    Polubione przez 1 osoba

  5. Kochana dziekuje ci za ten tekst. Ja jestem właśnie w tej sytuacji. Dokładnie rok temu przyjechalismy z mężem i nasza mala córka do DK. I co….? Jezyk,ludzie,praca…..wszystko nie tak….chyba musze przestac patrzec za siebie

    Polubione przez 1 osoba

  6. Czytam ten tekst i te komentarze i ja to chyba jakaś inna jestem. Kocham Danie nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej mimo ze nie zawsze jest kolorowo i cudownie jak sobie pewnie emigracje na początku wyobrażałam.
    Moze to dlatego ze nie zdecydowałam sie na wyjazd „z musu”. Ja tego chciałam. Do Polski jeżdzę raz w roku – na Swieta. Jak samolot w kierunku Polski startuje to aż cos mnie ściska za gardło. Po kilku dniach w Polsce tęsknie za Dania i nie moge sie doczekać powrotu. Był moment ze musiałam zostać w Polsce na dłużej – 6 miesięcy. Nie było dnia żebym nie płakała za Dania. Wszystko mi o niej przypominało. Nie radziłam sobie z tęsknota. Dzien w którym przyjechałam tu znowu był jak powrót do domu.
    Współczuje wszystkim którzy czuja odwrotnie, bo musi to być dla nich straszne. Życzę abyście pokochali nowy kraj bo inaczej będziecie nieszczęśliwi całe życie a moim zdaniem żadne pieniądze nie są tego warte…

    Polubione przez 1 osoba

    1. Chyba faktycznie jesteś jakaś inna skoro tęsknisz za Danią będąc w Polsce, dla mnie nic dziwnego że na początku człowiek bardzo tęsnki za Polską póki się ta sytuacja nie ułoży w głowie. BTW nie róbmy tu może licytacji, wyścigów itp. kto sobie lepiej radzi.

      Polubione przez 1 osoba

      1. To nie jest licytacja. Wyraziłam inna opinie niż ogół. Nie tęskniłam nigdy za Polska i tyle. To moje odczucia. Jak widać chyba nie można mieć innych niż większość. Trudno.

        Polubione przez 1 osoba

      2. Człowieku wyluzuj sie. W którym miejscu napisałam co masz robić? Trochę zrozumienia dla odmiennych poglądów niż Twoje.

        Polubienie

      3. Ja mieszkam w Szwecji od pieciu lat i od pierwszej chwili gdy zobaczylam Göteborg zakochalam sie w nim i chyba z wzajemnoscia bo jest mi tu cudownie.Kocham ten kraj,kocham ludzi.Nigdy nie tesknilam za Polska,nie odwiedzilam tego kraju od wyjazdu ani razu.Dlaczego?Bo zamknelam ten etap i nie chce do niego wracac,bo nic dobrego w tym kraju mnie nie spotkalo,bo ten kraj odebral mi wszystko co mialam i na czym mi zalezalo,bo nie dal mi zadnych mozliwosci i prawa wyboru…W Szwecji jest zupelnie inaczej tu kazdy jest panem swojego zycia swojej niezaleznosci i odrebnosci,ten kraj dal mi dobra prace i wspaniala przyszlosc dla moich dzieci.Szwecja przygarnela mnie jak matka i pozwolila czuc sie tu bezpiecznie dala mi to czego moja Ojczyzna nie dala mi nigdy i nie zamiezala dac…Jsetem wdzieczna losowi ze nie musze juz mieszkac w Polsce,ze dostalam mozliwosc zmiany swojego zycia na duzo lepsze,spokojniejsze i stabilniejsze.

        Polubione przez 1 osoba

      4. Zalosne?Nie znasz mnie wiec nie oceniaj,bo nic o mnie nie wiesz.Jestem wolnym czlowiekiem i mam prawo wyrazac swoje zdanie na forum publicznym,mozesz sie z nim nie zgadzac,ale nie masz prawa mnie oceniac.
        Pochdze z rodziny w ktorej sznowalo sie tradycje i przywiazywalo ogromna wartosc do polskiej historii.Moj pradziad walczyl w I wojnie swiatowej,moj dziadek jako harcerz Rzeczypospolitej trafil podczas drugiej wojny swiatowej do obozu koncentracyjnego za pomoc partyzantom,moja mamusia walczyla o lepsza Polske w Solidarnosci w latach 80 tych,wiem co to patriotyzm mialam go w domu jako chleb powszedni.Nigdy nie wstydze sie tego,ze jestem polka,wstydze sie tylko tego jakim ten kraj stal sie dzis…ze po tylu latach walki o lepsze jutro,ja musialam z tej Polski wyjechac by szukac go gdzie indziej.Znalazlam tu w Szwecji ktora jest teraz moim domem…

        Polubione przez 1 osoba

      5. Łoj joj joj, spokojnie. Ekipa rządowa, szczególnie ta obecna czy rynek pracy to nie cała Ojczyzna. A w Szwecji nigdy by Cię nie było gdyby nie potrzebowali tu ludzi do pracy, nie z miłosci nas tu zapraszają.

        Polubione przez 1 osoba

    2. Anka, tak też bywa. To rzadkie, to prawda, ale tak masz. Znalazłaś w Danii cos, czego może w Polsce bardzo Ci brakowało, a nawet o tym nie wiedziałas…
      Jesteś szczęśliwa tam. Dla mnie kropka. I ja się cieszę, że tak masz. A, że jesteś inna, w pewnym sensie może i tak.. O tak ma być i to jest fajne 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz