Obraz : Andre Kohn
Można tak żyć całe życie. Czy to wybór czy to dziedziczne jest i wynosi się z domu? Myślę, że i jedno i drugie… Znam to. Przecież jestem Polką!
Patrzę sobie tutaj na te inne kobiety, głównie Angielki, chociaż nie tylko. I jak na początku dziwiłam się, że one tak się nie bawią z wieloma rzeczami. Że robią tyle na skróty. I nie powiem, miałam fazę oburzenia. I, że jak to tak? Bo powinno być inaczej, tak jak ja robię. Powinno być trudniej…
Tego nie widać na zewnątrz. Jesteśmy świetnie zsocjalizowane. Śmiejemy się. Jesteśmy miłe i niczym specjalnym się nie wyróżniamy. Czasami mamy przesadnie czyste domy, specyficzną czy bardzo restrykcyjną dietę, rygorystyczny zestaw ćwiczeń, zawsze wyprane i wyprasowane dziecko. Zawsze obiad na stole. Tylko jesteśmy tak bardzo zmęczone. I bez przerwy coś nas boli.
My kobiety jesteśmy zdyscyplinowane. Mamy mnóstwo powinności, wszystko trzeba zgrać, dopiąć, zorganizować, aby było tak jak powinno być. A jak coś idzie nie według planu czy coś się rypie, albo nie przystaje do naszej wizji, to mamy dużego zgryza. I mina nam rzednie i robi się nam zmarszczka zatroskania, albo i trzy na czole. Ja mam dwie w poprzek czoła. Zapracowałam na nie…
Jak przychodzi dziecko to ilość powinności rośnie w tempie zastraszającym. Ale my przecież damy radę. Bo jeżeli nie damy, to świat się zawali. Bo bez nas nie da rady. Bo nikt nie zrobi lepiej niż my itd itd.
Trzyma się wszystko tak mocno, że aż żyły wychodzą na rękach i boli kark i barki i często przychodzą takie skurcze, że nawet nie można głowy obrócić, żeby spojrzeć czy nasz tyłek dobrze wygląda w nowych jeansach… Czasami sztywność karku jest już normą. Przyzwyczajamy się do tego, wręcz nasza sylwetka się zmienia, adaptuje się do tego jak myślimy, pochylona głową, opuszczone ramiona, i oczy bez tego błysku…
Potem się idzie na masaż i ja dostawałam zazwyczaj taki komunikat zwrotny, że „kij bejsbolowy by się przydał, żeby rozbić te napięte mięśnie, które są twarde jak kamienie w dotyku”.
Mamy zawsze w głowie, co i jak musi być zrobione aby było dobrze. My wiemy, jakie to jest” dobrze „. Zazwyczaj wcale to nie nasze, zazwyczaj dostałyśmy to w spadku po mamie, babci. Potem resztę już budujemy same. Cegiełka po cegiełce. Trudno nagle zmienić kierunek, łatwiej jest siedzieć w czymś co znamy.
Kontrola to jest taka ułuda, że trzymamy wszystko w ręku i mamy na wszystko wpływ. Że potrafimy wszystko przewidzieć.
W końcu jednak zawsze przyjdzie to nieprzewidywalne. I nas zaskoczy. I wtedy wyłazi frustracja. I myślenie, że tak się starałam, że tyle poświęciłam… Aż strach czasami nawet o tym myśleć. I wtedy albo wrócimy na stare, albo spojrzymy na nieznane.
Zaczniemy budować od początku, już inaczej. Krok po kroczku… Zaczniemy zwracać uwagę na drobne radości, zaczniemy je kolekcjonować, zaczniemy się uśmiechać też oczami. Zaczniemy myśleć o sobie i zaczniemy chodzić na skróty… Bez planu, powoli puszczać dyscyplinę, restrykcje, kontrolę.
Iść w kierunku nieznanego nieba, zamiast siedzieć w znanym piekle…
O!!! W Intenecie mnie opisali:-) Cała prawda, tylko zmarszczek już więcej niż dwie. A fenomen ten jest tak mocny, że nawet jak się opamiętamy i zaczynamy dbać o siebie i chodzić na skróty to nawet wtedy potrafimy dać sobie wycisk, tak z przyzwyczajenia. Ale jak to mówią, nigdy nie jest za późno… lepiej późno niż wcale.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wiem, potem dajemy sobie wycisk z przyzwyczajenia. Ale już tylko czasami! Czego jestem żywym przykładem 🙂
PolubieniePolubienie
No to ja jeszcze daje sobie wycisk moze jeszcze nie dojrzalam do chodzenia na skroty. …. uffff juz nie moge sie doczekac kiedy to nastapi 😊
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Próbuj. Samo się nie zrobi 😉
PolubieniePolubienie
To prawda. My kobiety uwielbiamy sobie utrudniać życie. Czasem wystarczy tylko trochę wyluzować ☺
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ten fenomen polega też na tym że pozwalamy sobie odpowiedzialność za całą sytuację wziąć na siebie, bo tak mamy, bo tak lubimy, bo takie jesteśmy, ale czy na pewno same z własnej nieprzymuszonej woli wlazłyśmy w te krzaki? Stoją za tym całe lata, wieki, wiele pokoleń. Dlatego też nie tak łatwo nauczyć się wyluzować, nie wystarczy akt woli „od dziś mi zwisa”, ale już jeden mały zwis po którym świat się nie zawalił cieszy jak jasny gwint! i potem kolejny, i następny i zaczynamy inaczej widzieć.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, z takich gaszczow to się łatwo nie wychodzi 😉
Malinowy chrusniak, z tego się ciężko wyplatać…
PolubieniePolubienie
To nie jest łatwe, po latach przykrecania śruby… Ale możliwe… 🙂
PolubieniePolubienie
a jeszcze jak się uda zrobic te pare pierwszych krokow to nierzadko dopada nas poczucie winy
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
To poczucie winy, to złe uczucie, szczególnie w tym kontekście.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wiesz, to nie do końca jest wybór… To jest trochę poza nami, to mamy w standardowym wyposażeniu…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To trzeba zmienić to wyposażenie. Ja nauczyłem się wyzbywac poczucia winy, fakt że w innych sytuacjach, jednak myślę że w tym konkretnym przypadku tez by można uniknąć go.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Z kobietami jest trudniej… Kobieta bez winy i wstydu, że użyję tytułu książki W. Eichelbergera, to rzadkie, jak jednorozec…
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Ale nie jest to niemożliwe. Ale co prawda to prawda, nieczęsto spotyka się takie. A poza tym kobieta zawsze ma rację, o! 😂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie, nie jest to niemożliwe… Wręcz możesz pomóc swojej kobiecie 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pomagam jej jak tylko mogę i potrafię, bo jak ja potrzebowałem pomocy to stała za mną murem. Bardzo wiele jej zawdzięczam.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Teraz Ty stój za nią murem… 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jestem jak Tommy Lee Jones w Ściganym 😂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czasami myślę, że jesteśmy zbudowane z poczucia winy. Gdzie się nie dotknie tam ono jest…
PolubieniePolubienie
Myślę,
że to połączenie polskiego poczucia organizacji z dążeniem do bycia perfectly perfect… a poza tym się uśmiałem. Dobre !
Zresztą, wywalając to z siebie na blogu na pewno poczułaś się lepiej…
A o tym że „too much is not ENOUGH” to juz Bono śpiewał,
jeszcze w czasach jak był lubiany.
Serdecznie z południa kontynentu
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Facecie z Francji, a to już Bono nie jest lubiany? Czy poprostu lubiany jest mniej???
Jasne, że w pewien sposób poczułam się lepiej pisząc to co przeczytałeś. Poza tym wyszło taniej niż godzina na kozetce, u jakiegoś często smutnego terapeuty 😉 też kozetka chyba rzadka, raczej krzesła, wiec wygoda mniejsza…
I mi średnio do śmiechu było pisząc to, bo to mało fajne jak się idzie zapamietale pod górkę, nawet z dobrą intencją…
Pozdrawiam z Wyspy 🙂
PolubieniePolubienie
Oj siłaczki, jakże prawdziwy ten Twój opis.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zobacz Storyland, to już w liceum przerabialysmy Siłaczke w literaturze pięknej… O kobiecie co bierze na siebie za dużo…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To nawet mi się skojarzyło w pierwszym odruchu,czyżbyśmy miały to wpisane w geny
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Myślę, że to bardzo możliwe… Z mlekiem matki potem „update” 😉
PolubieniePolubienie
Bardzo mi się ten tekst podoba. Choć jest trochę jak wiwisekcja. Oddaje jednak doskonale fenomez z ktorym spotykam się na co dzień w pracy. Więc może warto powtarza i nawoływać, że to wcale nie musi być piekło czy raczej, że innego nieba nie będzie…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, dobrze powiedziałaś, innego nieba nie będzie… Jest tylko to co mamy tutaj pod nosem, a potem, kto to wie… Więc może, fajnie żyć??? Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie