Emigracja, samotność i depresja. Tak mi bardzo czegoś brak…

woman__s_body_by_eneriirene

Emigracja sama w sobie jest samotnością. Nawet gdy nie wyjeżdżamy same, tylko z partnerem, mężem, dzieckiem, to i tak to nie będzie buforem w zderzeniu z kompletnie obcą i nową rzeczywistością. Każdy mierzy się z tym sam…

Emigracja i wszystko co jest z tym związane może spowodować, że depresja przyjdzie. Euforia spowodowana zmianą bywa, że trwa krótko, jest jak jednorazowe zachlysniecie i potem jest mniej fajnie. Nikt nie jest przygotowany na emigrację, na samotność w tłumie, na niezrozumiały język, nawet jeżeli wydawałoby się, że go znamy, na tęsknotę za swoim i znanym. Na to, że po jakimś czasie coraz trudniej rozmawia się z rodziną, a dozgonni przyjaciele w Polsce, przestają być dozgonni. I na to, że wszystko jest nieprzewidywalne i nie ma nic stałego przez czas jakiś, bądź przez cały czas. To może się kończyć jakaś chandrą czy inna melancholią. Ale bywa tak, że były już skłonności do depresji, ale w mniej stresujących warunkach, pozostałaby ona w uśpieniu.

Często osoby z depresją się zupełnie nie wyróżniają. Są takie jak inni, wręcz bardziej energetyczne, uśmiechnięte. Nadrabiają miną. Gdy nikt nie patrzy na ich twarzach pojawia się pustka. A gdy są sami to ta cała fasada opada z hukiem i pozostają tylko martwe oczy i twarz bez wyrazu. Często z depresją można funkcjonować, pomimo, że to bardzo trudne. Pomimo, że niewiele się czuje…

Co to jest depresja? Mamy instrument muzyczny, na przykład skrzypce, kiedy struny są odpowiednio naciągniete, można uzyskać fantastyczne dźwięki. Kiedy instrument jest rozstrojony, będzie kakafonia. A kiedy struny są luźne, nie będzie żadnego dźwięku. Będzie to martwy instrument, który nie zareaguje na smyczek. Człowiek, który ma depresję nie reaguje na cokolwiek, co przychodzi do niego z zewnątrz.

Znam jeszcze innym opis depresji. To poczucie, że jest tak trudno utrzymać się na powierzchni wody aby złapać oddech, bo wciąż idziemy pod wodę, a tam nie ma nic. Nic nie widać, nic nie słychać, nic nie czuć… Tylko na powierzchni mamy kontakt z rzeczywistością. Pod powierzchnią jest czarna dziura. Ona nas pochłania i czasami wypluwa. Robimy nadludzki wysiłek aby wystawić głowę i jeszcze raz i jeszcze raz…

Depresja dotyka ciała. Jest to niekończący się skurcz, chroniczne napięcia mięśni, jakby otępienie ciała. Zmienia się sylwetka, czasami nawet proporcje ciała są jakby „zamazane”, bo ciało w tym skurczu nie współpracuje nawet same ze sobą. Jest jakby w kawałkach. Boli, jest napięte, nie reaguje na dotyk, na przyjemność…

A skąd to? W nas jest mnóstwo niezaspokojonych potrzeb z przeszłości : opieki, dotyku, aprobaty, ciepła. Pozostawia to poczucie przerażającej pustki, gdzieś tam w środku. Potem kiedy jesteśmy dorośli mamy ogromny lęk przed samotnością i często dopada nas ten nagły skurcz i to, że nawet nie chce nam się chcieć. I bywa to paraliżujące. I nadludzki wysiłek jest potrzebny aby wstać z łóżka, aby się ubrać, aby popatrzeć na dziecko i się do niego szczerze uśmiechnąć …

Sęk w tym, że wszystko to czego kiedyś nie dostaliśmy nie wróci. Można walić pięściami w już dawno zamknięte drzwi długo. One się nie otworzą.

To wszystko czego potrzebujemy jest w nas. Bardzo głęboko. Trzeba stawić czoła temu brakowi, tej utracie, temu, że tego już nie dostanę, i że to nie wróci. Bez szukania winnych. I dotknąć tych uczuć…

I wtedy sami wypłyniemy na powierzchnię, nawet bez pomocy ramion.

Autor

Mama z prądem i pod prąd

Nazywam się Sylwia. Jestem, czy też inaczej, wciąż uczę się być kobietą, żoną, matką. Wychodzi mi to różnie. Mieszkam juz szmat czasu na Zielonej Wyspie. Tak to się ułożyło, nie planowałam tego tak, ale to życie rozdaje karty... Więc jestem też cudzoziemką...

40 myśli na temat “Emigracja, samotność i depresja. Tak mi bardzo czegoś brak…”

  1. Najgorzej jest, gdy przychodzi jesień. Szarość dnia i brak słońca dodatkowo wszystko pogłębia. Ciężko czasami przezwyciężyć te wszystkie braki z przeszłości. Szkoda, że nie da się tego zmienić. Ale co zrobić? Wstać, zjeść śniadanie i żyć dalej.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Witam,bardzo mądrze i rzeczowo podeszła pani do problemu samotmości Polaków za granicą,taka jest prawda.Podjeliśmy kiedyś w przeszłości decyzję o emigracji i teraz przychodzi nam ciągnąć dalej ten wózek,z wielu różnych powodów.Pozdrawiam

      Polubione przez 1 osoba

      1. Dokładnie też tak uważam, ale nie można się poddawać, skoro sami zdecydowaliśmy na ten krok, choć nie powiem, bo mi na początku było bardzo ciężko być tutaj, w Norwegii. Nawet nie miałam ochoty wstawać z łóżka, czułam się jakbym miała depresję, bardzo tęskniłam za swoim krajem, ale teraz jest już coraz lepiej, powoli przyzwyczajam się do bycia tutaj, i nawet więcej, chcę być tutaj mimo tych wszystkich trudności, które przeszłam i które są przede mną. Pozdrawiam

        Polubione przez 2 ludzi

    1. Dla mnie najgorszy moment nadchodzi, To Dzien Wszystkich Świetych, niezaleznie czy jestem wierzaca czy nie ten dzien jest dla mnie szczegolny, bo grob ojca zostawilam w Polsce, moge z nim prowadzic szczególowe rozmowy, ktore za jego życia nie wychozily bo sie kłocilismy prawie zawsze, moge sie za niego modlic, moge mu opowiadac ale nie poloze kwiatów na jego grobie, nie zgarne lisci, to takie substytuty troski o najblizszych. Wigilie Bozego Narodzenia urzadze sobie i dzieciom tutaj ale jak zrobic wszystkich swiętych? Moze macie jakies pomysly.

      Polubione przez 1 osoba

      1. Wszystkich Świętych to moje ulubione Święto. Wolę je nuż wszystkie inne, z różnych względów, dość osobistych. W tym roku mam szczęście, bo będę w Polsce tuż przed tym Świętem i będę mogła tam być. Dzień przed, ale zawsze…

        Polubienie

      2. Po prostu przylatuj na Wszystkich Świętych do PL. Ja im dłużej jestem na emigracji tym bardziej tęsknię za…tym czymś co zostało daleko. Myślałam, że z biegiem lat będzie coraz łatwiej lecz w sumie jest gorzej..

        Polubione przez 1 osoba

  2. Tych brakow wywołujacych depresję nie mozna przezwyciężyc z nimi trzeba sie pogodzic.Poza tym wiele osób nie zdaje sobie sprawy, ze te braki zostaly zrekompensowane czyms innym jakąś cechą charakteru na przyklad, której inni nie mają a jest bardzo cenna. Trzeba sie w sobie trochę rozejrzec.

    Polubione przez 1 osoba

  3. Dobrze powiedziala jaga-baba : ‚Trzeba sie w sobie troche rozejrzec’; to trudny aspekt spotkania z samym soba. Chyba przychodzi taki moment zmeczenia i wtedy wychodzi na powierzchnie ile w nas jest tej wewnetrznej sily,ktora przezywciezy ta pustke. Jesli jest za malo warto szukac pomocy,sek w tym iz wciaz niektorzy sie wstydza prosic o pomoc. A w Polsce wszystko przedstawiamy w superlatywach,tylko gdy urlop sie konczy,nie chcemy wracac.

    Polubione przez 1 osoba

  4. no własnie ,w superlatywach. Bo tak juz się ułozylo i wiekszośc tak mysli że jak ktoś wyjechał do tej Anglii czy innego „lepszego kraju” to powinien ze sobą przywieżć tylko opowiesci o sukcesie i dobrobycie a ja znam takich ktorym się tam nie wiedzie i nie mają jak wrocić bo nie maja gdzie, brak mieszkania i brak pracy stanowczo im uniemożliwia .Poza tym należy oddzielić smutek czy przygnębienie któremu kazdy z nas ulega od depresji. Jak jest depresja to wlasnie nie chce się wstać i zjeść sniadania i jakoś normalnie zacząć dnia.Oczywiście trzeba to zrobić ,otoczenie i potrzeby życiowe zmuszą wreszcie, ale nie jest się obecnym,nie czuje się potrzeby obecności, obojetnie czy jest miło wokoło czy smutno to obojetne ,nie czuje sie potrzeby brania udzialu w tym swoim zyciu.chetniej w cudzym bo cudze tak nie boli.Depresja to temat rzeka u kazdego człowieka jest inna chociaż podobna a nawet taka sama, ale wszystkim ludziom trudno sobie samemu poradzic, np. w tym rozejrzeniu się w sobie ,ktore nasze roszczenia tak nam dokopały ze nie mozemy się podnieśc.Zaznaczam na koniec ze kazdy ma swoje zdanie , doswiadczenia i rady dla siebie i innych i każdy pewnie bedzie mial racje

    Polubione przez 1 osoba

  5. I pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu zdecydowana większość uważała, że depresja to tylko fanaberia i w ogóle nie istnieje. Super artykuł. Bardzo dobre według mnie spojrzenie. No i jak tu nie uzależnić się od Twoich wpisów? Pozdrawiam 😊

    Polubione przez 1 osoba

  6. Sylwia, znakomity post, a końcowy fragment – perła. „To wszystko czego potrzebujemy jest w nas”. Kolejna perła to „trzeba się w sobie rozejrzeć” Jagi Baby, i jakże celna uwaga o podpinaniu się pod cudze życie, bo mniej boli niż swoje.
    Cywilizacja świetności nie akceptuje bólu, rozmemłania, na wszystko jest tabletka, wybielacz albo osobisty trener. Albo grzecznie konsumujesz albo pochłonie cię pustka. Albo samemu przeżyć swoje życie, nie oczekiwać żeby było jak w reklamie.

    Polubione przez 1 osoba

  7. Pozdrowienia od tej nietypowej emigrantki 😉 nie miałam depresji i samotna nie byłam / jestem emigracja to emigracja jak mnie będzie samotność do depresji doprowadzać to wrócę albo pojade dalej 😉 … Nie wiem czy to jakis fart w życiu czy taki charakter….
    A depresja swoja droga,to ciężką choroba i zdążyło mi sie z nią zetknąć…nikomu nie życzę

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ja juz jestem parenascie lat poza polska.Na poczatku bylo fajnie na nic nie brakowalo urlopiki fajnie mieszkanie super auto….ale do pewno mometu…W polsce niby jak w domu ale sie gubie nie wiem co gdzie jak, boli gdzie w dolku przeciez to moj dom…no coz I sie wracac do obczyzny I sie ciagnie ten wozek emigracyjny…

      Polubione przez 1 osoba

  8. Depresja. Czasem nie wystarczą ramiona, by wyciągnąć z otchłani, czasem potrzebny ponton. Ale jak będzie się nieco silniejszym do tych odmętów smutku warto będzie wrócić i rozejrzeć się. Za strasznymi oczami strachu znajdzie się też światło, które daje siłę. Gdyby tak z literatury usunąć ból, samotność, cierpienie, tęsknotę…

    Polubione przez 1 osoba

    1. i tak…….bliscy z Polski czesto tylko wymagaja…pieniazkow.Jestem uw UK prawie 4lata.do Polski mnie nie ciagnie i jakos daje rade ale moj syn po 1,5 roku pobytu tutaj wraz z utrata dziewczyny i syna w Polsce stracil rowniez zycie-nie podolal samotnosci .rozlace a przede wszystkim depresji-powiesil sie z determinacji,nie mogl tu zyc a Polska kobieta wymagala wiecej i wiecej

      Polubienie

  9. Przeczytałem ten artykuł z uwagą i po raz pierwszy zobaczyłem tak romantyczny opis depresji.

    Niestety mam pewne doświadczenie i swoje przemyślenia na ten temat. Bardzo dużo tej depresji zawdzęczamy środowisku z którego się wywodzimy, naszym bliskim bądź blisko-spokrewnionym (tak to trzeba określić) i oczekiwaniom które nam stawiają. Szczęśliwie wychowałem się w domu gdzie pozwolono mi mieć swój świat, pokazano jak czerpać energię z pasji i cieszyć się bezchmurnym niebem w lipcowy wieczór tak jak deszczowym bladym popołudniem w ciepłym kocu przy gorącej herbacie. Niestety nasze Polskie zakompleksione środowisko bardzo źle przyjmuje taką postawę. Powszechnie sami się nakręcamy że „powinniśmy” i tu każdy może wpisać co chce (rodzina, dzieci, praca, sukces, majątek). „Małe szczęścia” to już tylko stara piosenka Roberta Jansona; zupełnie giną w konfrontacji z wykreowaną przez nas bądź co bądź rzeczywistością (bo przecież sami jesteśmy kowalami…) I nie umiemy się niczym już zachwycać.

    Tym sposobem rodzi się depresja i nie tylko na emigracji. W Polsce znam dużo ludzi którzy mają stabilną sytuację, małe dzieci, nowy wybudowany dom i depresję. Bo coś tam poszło nie tak „jak powinno”, bo zarobki za małe, bo dwójka dzieci to za dużo dla młodej matki, która jest ciągle sama bo facet rąbie nadgodziny i zaczyna pić… I tu pytanie jak z tą depresją walczyć, jeśli rodzina, zdrowe dzieci , oddany partner i dom to jednak dla niektórych za mało?

    Polubione przez 1 osoba

  10. Wkońcu ktoś napisał to co czuję a raczej brak czucia samotność .Staram się być zawsze uśmiechnięta miłami w uwierzyć w to że i pomocna a nawet udaje mi się czasami uwieżyć w to .A prawda jest inna jestem tu jakby sama nie znam języka praca jest ciężka do polski nie man po co wyjeżdzać brak pracy bezrobotny pijący mąż z kturym nic mnie łączy .Jedynym pocieszeniem są dzieci i wnuki kture bardzo kocham i dla nich często gdy niemam już siły wstaję i żyję dalej .pozdrawiamBo

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj odpowiedź do Mama z prądem i pod prąd Anuluj pisanie odpowiedzi