Czy ja lubię Święta Bożego Narodzenia??? Sama nie wiem…

FB_IMG_1450102571138

Obrazek – ilustris.pl

Miałam taki czas, że nie lubiłam ich. Świąt znaczy. Tyle pracy, tyle zachodu, tyle chodzenia za prezentami. A potem wszystko szybko, szybko jakoś tak i było po. I nawet nie zdążyłam ich poczuć, tych Świat. I potem, tak jak wszyscy czekałam na następne…

Następne Święta były takie same. Czasami sobie myślę, że w każde kolejne Boże Narodzenia byłam bardziej „jędzowata”. Bo jak jestem zmęczona i robię wszystko na „bezdechu” to tak mi się robi. Trzymało mnie tak dość długo, bo tak przecież trzeba. No i wszyscy tak robią. Sprzątanie na błysk. Pierniczki, serniczki, ozdoby, nawet własne – eko nie? Takie trendy teraz 😉 Jak ktoś lubi to proszę można. No i jedzenie – dużo i rozmaicie. Takie siakie i owakie. Zgodnie z tradycją musi być. Sprzątanie, pieczenie, gotowanie, wszystko w tym samym czasie i na jednej nodze. I kupa prezentów. Mnóstwo… Jak w kolorowych magazynach, tak żeby do choinki dojść się nie dało… A przecież fajnie „pomerdać” bombką. Albo kot „pomerda” bombką. Albo popatrzeć z bliska na ozdobę zrobioną przez moje dziecko.

Ja naprawdę dużo nie potrzebuję… Coraz bardziej za mną to zdanie chodzi. Ostatnio słyszałam, kto co komu kupuje gdzieś tam i wymiękłam. Tyle tego było. Po co tyle? Czy to naprawdę daje tyle radochy? To nie chodzi o to, że jestem minimalistką, bo raczej nie jestem.

Po latach zmęczona byłam sobą i tym, że nie lubię Świąt. I zaczęłam je oswajać na inaczej. Wciąż oswajam. Bez spiny. Mało sprzątam, już jemy świątecznie conieco 😉 Właśnie oglądaliśmy świąteczne Smerfy. Nie idziemy zgodnie z tradycją, czasami tylko, wybiórczo, poza tym ja ma teraz w domu dwie tradycje, no właściwie to trzy, bo polską, portugalską i angielską. Jest z czego wybierać… Łapię się na tym, że lubię to „inaczej”. Mam więcej energii i więcej mi się chce. Mniej zmęczenia, mniej spięć. Prezenty nie mają dla mnie znaczenia, i co roku proszę o mniej. Sama mniej latam po sklepach. No i jest sprzedaż on line… No, ale Mikołaj zawsze pamięta o gagatku 😉

Patrzę jak świętują ludzie obok mnie, w kraju, w którym mieszkam. Pytam i biorę czasami i dodaję to do „moich Świąt”. Kartki od nas dostają wszyscy nasi sąsiedzi i vice versa plus wszyscy koledzy gagatka że szkoły, nauczyciele. Objadamy się mince pies polanymi obficie brandy cream każdego roku zaczynając długo przed Świętami, pieczemy indyka obłożonego bekonem dla rodziny koniecznie z pieczonymi ziemniakami i brukselka z boczkiem i kasztanami. Wszystko podlewamy pod koniec portugalskim porto jak każe tradycja – kieliszeczkiem albo dwoma 😉

Lubię tą „moją” nową wersję Świat. I nie będę się tutaj dużo rozpisywać, bo piękny dzień dzisiaj i idziemy z gagatkiem na spacer. Całą rodziną. Bo jak już robię mniej, to mam więcej czasu. I z tym czasem trzeba coś zrobić. Ktoś napisał ostatnio, że Święta mogą być szansą na Spotkanie. Tylko, że jak się się zarobionym, to jest to trudne. No i kto powiedział, że Spotkania są łatwe? Te z samym sobą też… Czasami lepiej się „zarobić”, doskonale to znam…

Życzę Wam Dobrych i Spokojnych Świąt. Spokojnych…. 

IMG_20151218_081128

DSC_3637DSC_3632

PS. Konsumpcję i testowanie już zaczęliśmy przed Świętami. Co do Brandy cream, my sugerujemy, z mężem i ojcem, coby podkręcić ten cream większa ilością alkoholu, wtedy znacznie lepsze… 🙂

Autor

Mama z prądem i pod prąd

Nazywam się Sylwia. Jestem, czy też inaczej, wciąż uczę się być kobietą, żoną, matką. Wychodzi mi to różnie. Mieszkam juz szmat czasu na Zielonej Wyspie. Tak to się ułożyło, nie planowałam tego tak, ale to życie rozdaje karty... Więc jestem też cudzoziemką...

4 myśli na temat “Czy ja lubię Święta Bożego Narodzenia??? Sama nie wiem…”

  1. Jak bym czytała o sobie. Na samą myśl o wigilii mam dość. Mam dość takich ilości jedzenia, nie lubię Życzeń, co roku tych samych. Nikt u nas nie śpiewa kolęd a wolała bym choinkę i kolędy zamiast tego całego żarcia i sprzątania. Nie lubię masy gości w domu i w tym roku chciałbym uciec gdzieś gdzieś jest śnieg tylko z mężem i dziećmi. Brakuje mi ciszy i spokoju.
    Też wolałabym zmieniać tradycje pod moje potrzeby ale w rodzinnym domu nie jest łatwo.

    Polubione przez 1 osoba

  2. W tym roku u nas jest inaczej niż zwykle, bo nie dość, że to nasze pierwsze święta po ślubie, to jeszcze z dala od rodziny, całkowicie sami na emigracji.
    Ale lubię to, że sama mogę zacząć tworzyć tradycję 🙂
    Będzie cisza, spokój, kolacja złożona z naszych ulubionych, a niekoniecznie tradycyjnych potraw. Będziemy mogli pójść na spacer, oglądać serial i zajmować tym, na co mamy ochotę 🙂 Będzie tak, jak zawsze chcieliśmy. A kurz starłam już w poniedziałek i w zasadzie mało mnie interesuje, że już się na pewno nazbierał. 🙂
    Tęsknimy za rodziną, ale fakt, że ominęła nas ta cała świąteczna gorączka wynagradza to w jakiejś części.

    Polubione przez 1 osoba

  3. Każde kolejne święta czegoś nas uczą, z wiekiem mądrzejemy, z pewnych rzeczy rezygnujemy, inne staramy się pielęgnować, gdy przychodzi szansa na zwolnienie tempa nie udajemy ze właśnie teraz trzeba to tempo przyśpieszyć, nie trwonimy czasu na szalone sprzątanie. Oczywiście inni mogą nawet zawody ogranizować w trzepaniu dywanów i myciu szklanek w szafkach, niech każdy robi co lubi, co mu służy, albo co wydaje się że musi… Mnie nie wydaje się, że trzeba wszystko odpicować i paść na pysk i dobrze mi z tym i już się cieszę na te święta.
    ps. niedawno tu pisałam jak zaskoczyły mnie młode dziewczyny szalejące z świątecznymi porządkami, następnego dnia rozmawiałam z jedną z nich i do zmęczenia po sprzątaniu doszła frustracja, że mąż nie docenia, że on wie że jak ona zaczyna sprzątać to zaraz potem będzie fuczeć i napięcie takie rośnie, że lampki choinkowe może zaświecić w domu i w ogrodzie:-) A po południu robiłam zakupy przy straganie i zagapiłam się, nie wiedziałam czy pani obok mnie była pierwsza czy może ja. A ona do mnie, że też nie wie, mogę ja kupować pierwsza, ona i tak nie szaleje z zakupami, z gotowaniem, że teraz jest już mądrzejsza, owszem ugotuje i to coś dobrego, ale raczej myśli gdzie rodzinę na spacer wyciągnąć. Maryla Rodowicz śpiewała kiedyś „nie daj mi Boże broń Boże skosztować tak zwanej życiowej mądrości” ale takiej mądrości, o której powiedziała ta pani, uczmy się z każdymi świętami:-)

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj odpowiedź do Edyta Anuluj pisanie odpowiedzi