Ostatnia kawa. Powroty do Polski – te Wielkie i Spektakularne i te małe, całkiem zwyczajne…

Jak wielu Polaków pije ostatnią kawę? I wraca do Polski. Nikt nie zna liczby, ale powroty się zaczęły. Powroty są Wielkie, dumne, poprzedzone zdjęciami pięknych domów. To są głośne, radosne powroty, bez wahań, obaw, strachu… I powroty też są małe, ze strachem, czasami właściwie tylnymi drzwiami. To są Ci, którym się nie udało?

Oczywiście mnóstwo dyskusji. Ci „od zorganizowanych, zaplanowanych powrotów z dużymi domami” nawet tak dużo się nie udzielają, mówią, że da się, że to możliwe, że wszystko jest pięknie. Nie mówią o cenie. Jaki to był koszt. Te 12 – 15 lat, aby wypić ostatnia kawę i zawiesić zdjęcie. Aby być w tym miejscu jak trzeba było zacisnąć pasa, myśleć tylko o celu. Czasami nawet nie potrzeba coach’a i „kołczingu” aby ustawić sobie cel i tam iść krok po kroku. Ile się traci po drodze patrząc tylko w jedno miejsce? Jak często trzeba odwracać głowę i przywołać się do porządku, bo tylko jedno się liczy – powrót taki jaki sobie zaplanowaliśmy. Czy ten koniec drogi jest słodki czy gorzki?

Ja oczywiście „gdybam”, nie musi tak właśnie być. Przecież nikt o tym nie mówi. Wszyscy pokazują efekt końcowy i mówią, że warto było. Ja też nie mówię, że nie było warto. Dobrze wrócić do siebie i na swoje. Po tych wszystkich trudnych latach.

A jakie są te powroty małe, te całkiem zwyczajne. Z niedużym vanem, parę paczek wysłanych wcześniej, z dziećmi urodzonymi tutaj. Z oszczędnościami aby coś może i kupić, ale bez pokrycia na wszystko. Z lękiem jak to będzie z kolejną zmianą, dla mnie, dla nas, dla dzieci. Tym bardziej, że było na tej emigracji w sumie jakoś, a jak będzie w Polsce? Praca, szkoła dla dzieci, adaptacja dzieci do innych warunków, rodzina spotykana tylko na wakacjach, rodzice, z którymi nie zawsze było z górki, teściowa, która nie miała otwartych ramion… No i to, że nie wracamy na tarczy. Że dom nie czeka czy piękne mieszkanie. Że nie daliśmy rady, gdzieś tam, że mogliśmy więcej, bardziej się postarać, że inni się „ustawili”… A my? Że pomimo, że tęsknimy, że chcemy wracać, to nie jest to łatwe. Czasami po prostu nakładamy tą uśmiechniętą i szczęśliwą twarz i pijemy tą kawę i wierzymy, że będzie dobrze. Przecież wracamy do siebie.

Cokolwiek się wydarzy potrafimy sobie poradzić. Jedną wielką zmianę przeżyliśmy. Ta druga, jest już mniejsza… Znacznie mniejszy kaliber.

Chyba…

Powodzenia!

Autor

Mama z prądem i pod prąd

Nazywam się Sylwia. Jestem, czy też inaczej, wciąż uczę się być kobietą, żoną, matką. Wychodzi mi to różnie. Mieszkam juz szmat czasu na Zielonej Wyspie. Tak to się ułożyło, nie planowałam tego tak, ale to życie rozdaje karty... Więc jestem też cudzoziemką...

30 myśli na temat “Ostatnia kawa. Powroty do Polski – te Wielkie i Spektakularne i te małe, całkiem zwyczajne…”

  1. Witaj…a wiec wszyscy tak maja? Ja po prawie 40 latach wciaz mam zamiar wracac…Szalenstwo? Byc moze …Ale inaczej nie dam rady. Nie potrafi sie spokojnie zestarzec bez tamtego miejsca. Rozterka, jedna wielka rozterka. Bo w moim wieku to opieki medyczna, ktora tak bardzo kuleje w Polsce, jest jednym z najwazniejszych czynnikow napedzajacych to przedsiewziecie…..
    Serce sie rwie – glowa mocno hamuje…
    Pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

    1. Hej Sabina ,dziekuje Ci za Twój komentarz;)uważam sie za emigranta z raczej dużym stażem jestem 20 lat(a to tylko połowa tego co ty ;)).srednia na stronie wi małe powroty z uk do pl to 10-13 lat.swoim postem usiadomiłas mi ze Ci co tęsknią ,będą tęsknić zawsze;)ja należę do tych osób 😉

      Polubione przez 1 osoba

  2. Ja nie wracam , ulozylam swoje zycie tutaj , pasuje tutaj ze swoim podejsciem do zycia , Tutaj sa moje dzieci , wnuki , nowy mezczyzna (od 13 lat) . Juz nie odnajduje sie w Polsce ,mimo , ze jestem tam kilka razy do roku i mieszkam w te dni u siostry . To juz nie moja bajka .

    Polubione przez 1 osoba

  3. Ja jestem w Belgii od 6 lat. Pierwsze 2 tak tesknilam plakalam w poduszke … Ale zycie pokazalo ze warto. Inni ludzie stworzyli kraje w ktorych da sie zyc bez martwienia o jutro. Wyjechalam majac 21 lat z poduszka i jedna walizka pamietam ten dzien jak dzis mama tak bardzo plakala…. A teraz ? Hmyy … Jest idealnie mam meza dzieci rodzine i wiem ze moge im zapewnic studia i dobry start. Z rodzina spotykam sie ile sie da 3 razy jezdzimy do pl w roku oni czasem tutaj. Kupilismy dom do pl nie wracamy jak nas nie wygonia . Czy zaluje ? NIE . Najlepsza decyzja w zyciu. Nie martwie sie o chleb, wizyte u lekarza czy jak dojechac do miasta.. Nie mam takich podstawowych problemow z ktorymi borykaja sie ludzie w pl nie dosc ze nie ma tam pieniedzy to jeszcze wszystko przytlacza…

    Polubione przez 1 osoba

  4. Jak tu wracac z UK po tylu latach tu jest zycie proste dzieci tu sie urodzily 16 lat to szmat czasu a pozatym POLSKA teraz to dziwny kraj tu zyje jak chce i jak mi wygognie nie martwie sie o podstawowe srodki do zycia (rachunki,jedzenie itp itd) na wszystko starcza napewno zostajemy.

    Polubione przez 1 osoba

  5. Jestem od 10 lat w Irlandii i dla mnie nie są to trudne lata. Dalej czuję sie trochę jak bym była na wakacjach… Po życiu w bloku przez 35 lat swojego życia porzeniosłam się do domu z ogrodem, pierwszy raz coś zasadziłam.. teraz w trzecim z kolei domu mam piękny 3 letni ogród z truskawkami, malinami i kwiatami. No i własny biznes od 3 lat. Jeszcze nie płaciłam zadnego podatku bo się mieściłam w tax credit. W Polsce od pierwszego dnia musiałabym płacić wysiki ZUS czy byłby zysk czy nie. Zrobiłam tez prawo jazdy. Bez stresu, za pierwszym razem. Jest wiele innych rzeczy które mi się tu podobają a najbardziej zielona trawa wszędzie wkoło i uśmiechnięci ludzie witający się na ulicy. Jesteśmy tu z mężem i dziećmi więc nie tęsknimy tak bardzo.. Ale każdy ma inne doświadczenie. Jeśli ktoś jest sam, bez dzieci, rodziny a wszyscy zostali w kraju to trudno się zakorzenić… Trzeba słuchać serca i jechać tam gdzie jest Dom. Pozdrawiam wszystkich emigrantów ❤

    Polubione przez 1 osoba

  6. A ja planuje wrócić ze Skandynawii. Po 12 latach z dziećmi i mężem. I nie będzie to ten wielki powrót, do dużego domu z ogrodem. Tak naprawdę wszystko będziemy zaczynać od początku. Nowa praca, nowa szkoła, przedszkole. Na początek wynajęte mieszkanie. I choć wyjeżdzałam z jednym plecakiem, a teraz pewnie muszę wynająć ciężarówkę – to domu się jeszcze nie dorobiłam. Czy tak mi źle w świecie Wikingów? Nie. Żyjemy całkiem spokojnie, na poziomie, który nie wiem czy na dzień dobry zapewnię w Polsce. Czy się boję? Bardzo!
    Ale jesteśmy z tych co tak tęsknią, że powrót to nasz cel. I w sercach mamy nadzieję, że się da. (Pomimo tego co się w Polsce dzieje. )
    A jak się nie uda? No cóż. Świat jest wielki. Wyjechałam raz, to już kolejny nie będzie taki straszny.
    Już odliczam dni! 🙂

    Polubione przez 1 osoba

      1. Panie Adamie, ja z tych co im się nie podoba co się w PL obecnie dzieje, ale nie ma co tutaj dyskutować o polityce 🙂 Natomiast ten wielki Świat z wygodnym życiem jest chyba jeszcze w Australii, Nowej Zelandii, a niektórzy znajdą dobre życie w wielu innych zakątkach, może bardziej egzotycznych lub pojechanych jak np. Japonia 🙂

        Polubione przez 1 osoba

      2. W Polsce nic takiego się nie dzieje, prócz tego, że w sprawie tolerancji mamy pewne ograniczenia, no i że obecnie rządzący w końcu zaczęli wspierać rodziny.
        Poza tym masowe emigracje ludzi z różnych kultur mogą przysporzyć z czasem więcej szkód niż pożytku i się globalna wioska zacznie zwijać. Nie można wiecznie drenować państw z różnych części świata z inteligencji bez ponoszenia tego konsekwencji(wykwalifikowanych robotników).
        Jeszcze tego nie widać, ale zachód powoli słabnie, np. Francja.
        Pani przytacza Australię jako przykład, tylko pytanie takie, jak sobie poradzi bez zachodu? W tamtym regionie tygrysami są Azjaci a nie słabo zaludniony świat kangurów ^_-
        Nic nie stoi w miejscu i spieszę przypomnieć, że Polska/Korona(Polacy) nigdy w swojej historii nie głodowali z własnej winny, dopiero wojny i rozbiory to zmieniły. Kiedyś Rzeczpospolita była jednym z najbogatszych państw Europy i te zasoby były w rękach obywateli a nie tylko króli i garstki uprzywilejowanych obywateli jak to było na zachodzie.
        Problem w tym, że jeśli ktoś zbyt długo żył spokojnym życiem w Anglii może mieć spore trudności w odnalezieniu się w Polsce, więc warto mieć na starcie swoją własną nieruchomość a wtedy w Polsce da się żyć. pozdrawiam

        Polubione przez 1 osoba

    1. dokładnie! Rodzina to wartość, tylko szkoda, że się promuje inny styl życia, tzw. wolnego strzelca. Nie ma z tego pożytku, bo mimo bogactwa coraz więcej ludzi nieszczęśliwych.

      Polubione przez 1 osoba

  7. Mamo Sylwio. Rozumiem, że czasem z pisaniem bloga jest tak, że człowiek musi, inaczej się udusi, ale język polski swoje zasady ma i warto by się do nich stosować, jak się chce swoją twórczość upubliczniać. Tak z szacunku dla czytelników. Pierwszy akapit po korekcie:

    Jak wielu Polaków pije ostatnią kawę i wraca do Polski? Nikt nie zna liczby, ale powroty się zaczęły. Powroty są wielkie, dumne, poprzedzone zdjęciami pięknych domów. To są głośne, radosne powroty, bez wahań, obaw, strachu… I powroty też są małe, ze strachem, czasami właściwie tylnymi drzwiami. To są ci, którym się nie udało?

    Polubione przez 1 osoba

    1. Nie Ing, to nie jest tak, że musi, bo się udusi 😉 Przynajmniej u mnie tak nie jest. Jest inaczej, inna bajka, nawet przeze mnie nie zrozumiała. Popatrzę na ten początek, może go zmienię. I popatrzę krytycznie. Nie zawsze poprawna wg reguł gramatyka jest ok. Zgrzyt gdy czytasz ma prawo istnienia, czasami ważne… Pozdrawiam serdecznie, piękny dzień dzisiaj u mnie, lato…. 😊😊😊

      Polubienie

Dodaj komentarz