„Po kilku latach… poza Polską jest bardzo trudno wrócić, człowiek ma podcięte korzenie i potrzebuje czasu, żeby ponownie je zapuścić …”

42252.jpg

Temat powrotu do Polski wraca jak bumerang. Nie wiem tak naprawdę czy media to kreują, czy rzeczywiście jest czas i fala powrotów. Sęk w tym, że jest mnóstwo spekulacji, pomysłów, wymysłów, poglądów i moich ukochanych „złotych myśli”, jak ta powyższa 😉 z którą się nie zgadzam…

Po pierwsze czy trudno jest wrócić do Polski? Myślę, że wszyscy z nas chcieliby wrócić. Tylko na własnych zasadach. A to już problematyczne. Mamy oczekiwania. Jak zawsze zresztą. I wtedy jest trudno. Gdybyśmy byli realistami, a nie marzycielami, wtedy pewnie byłoby łatwiej. Zobaczyć, że w Polsce bywa specyficznie. Zawsze było. Tylko myśmy już odwykli. Zapomnieli. Żyjemy wspomnieniami i tesknotami i tym, że wystarczy wrócić i ułoży się wszystko co się nie układa też w nas samych.

Ktoś gdzieś napisał i trafnie moim zdaniem, że „powrót do Polski z emigracji jest następną emigracją”. I to dokładnie tak jest. Wchodzimy po powrocie w kolejny proces aby się przystosować i zaadaptować. Przecież to zmiana. Każda zmiana niesie z sobą wyzwania. Każda zmiana niesie z sobą ryzyko. Ryzyko rozczarowania też. Bo przecież mamy plany. Bo jak to bez planu? Przecież się nie da… Wszystko poukładane. Tylko potem rzeczywistość się nie chce nagiąć do nas i tego co sobie wymyślismy. I cały plan się wali na łeb. Nasz własny osobisty.

Czy niektórym się udaje, wrócić i łatwo wskoczyć w polską rzeczywistość? Tak. Niektórym się po prostu udaje. Mają szczęście czy taki Los. Wszystko się układa i jest dobrze. Mieli plan, plan zrealizowany. Bardzo to rzadkie myślę, ale bywa. Niektórym się układa, bo chcieli wrócić i bez znaczenia dla nich było jak będzie. Nawet jak będzie pod górkę. To nie było dla nich ważne. Oni nie potrafili żyć nigdzie poza Polską. I teraz są szczęśliwi. No i w tej grupie, której się udało są Ci, którym się wcale nie udało. Bo wszystko jest nie tak. Ale oni będą w żywe oczy twierdzić jest pięknie. I, że nigdy nie było lepiej niż po powrocie. I przenigdy się nie przyznają do porażki. Bo to by było za dużo. Statystyk nie znam 😉 myślę, że trudno o dobrą statystykę, jak niektórzy będą ściemniać.

No i wracam do korzeni. I do ich podcinania przez nas, przez kogoś, przez coś… Nie wiem co autor mojego tytułu miał na myśli. Mogę zgadywać. Nad tymi korzeniami się zastanawiałam wczoraj. Czy można je podciąć, odciąć, wykarczować? I dotarło do mnie, że nie. One są. One będą. Mam Mamę i Tatę. Urodziłam się w Polsce. Tam chodziłam do szkoły. Mam taką a nie inna rodzinę itd. Tego nie można wygumkować, to nie zniknie. Nieważne co i jak. To jest zapisane we we mnie. To mój kod DNA. Tak niektórzy mówią. Nie można wziąć kawałka i wsadzić inny. Może komuś się wydaje, że można. Ale to iluzja… Kiepskie science – fiction, bo wszystkie badania wskazują, że mamy to co mamy. Jest zapisane w nas. I kropka.

Dla mnie nie ma podciętych korzeni. Analogia do drzewa nie działa w przypadku ludzi. Korzenie siedzą. Mocno. Gdziekolwiek nie pojadę, cokolwiek się nie stanie. I nie można na nikogo zwalić, że ktoś nam coś pomajstrował przy korzeniach… Sorry 😉

I co by napisać na koniec?

Życzę dobrych powrotów wracającym.

Autor

Mama z prądem i pod prąd

Nazywam się Sylwia. Jestem, czy też inaczej, wciąż uczę się być kobietą, żoną, matką. Wychodzi mi to różnie. Mieszkam juz szmat czasu na Zielonej Wyspie. Tak to się ułożyło, nie planowałam tego tak, ale to życie rozdaje karty... Więc jestem też cudzoziemką...

62 myśli na temat “„Po kilku latach… poza Polską jest bardzo trudno wrócić, człowiek ma podcięte korzenie i potrzebuje czasu, żeby ponownie je zapuścić …””

  1. Heya,

    JA jestem przsykladem osoby, ktora wrocila po 5 latach w Australii do Polski. Jestem pol roku juz w Polsce i na razie jest bardzo w porzadku, chociaz znajomi mi mowia ze dwie zimy w Polsce to bedzie moje maksimum 😉 . Kwestia z tym moimi powrotem byla taka, ze mialem jednak plan , w sesnie mam zwod, ktory jest dobrze platny w Polsce, jest masa ofert.. natomiast w Australii jest troche ciezej z tym zawodem (z powodu outsourcingowania pracy IT do tanszych krajow), druga kwestia bylo to, ze jednak koszt kupna mieszkania w AUstralii wiaze sie z 30 letnim kredytem natomiast tu w stoliucy mam swoje wlasne mieszkanie..
    To tyle jezeli chodzi o aspekt materilany.. wydaje mi sie, ze czlowiek jest istota ktora moze w kazdym miescu na swiecie zapuscic swoje korzenie i czuc sie dobrze. Ja po 5 latach w Australii, czulem sie jak w domu i to nie jest tak, ze teraz w Polsce nie tesknie za pewnymi apsektami Antypodow, jak pogoda, bardziej usmiechnieci ludzie, i ten szeroko pojety „Styl zycia” tam. Natomiast w Polsce tez wcale nie czuje sie obco, ciesze sie tym, ze co weekend spotykam sie ze znajomymi lub rodzinna , mam swoich nowych znajomych i wszscy wokol mnie mowia po Polsku, co jest tez duzym plusem 🙂
    To tak w skrocie odnosnie mojej sytacji powrotowej do Polski 🙂

    Polubione przez 2 ludzi

  2. Hej, my wróciliśmy kilka miesięcy temu ale nie do rodzinnego małego miasta ale do stolicy pełnej nowych perspektyw… No i tu koniec optymistycznej wersji co do stolicy i powrotu. Nie żałujemy powrotu do Polski, bo psychicznie jest nam lepiej ale cała reszta hymm.. Jest ciężko naprawdę znaleźć dobrą prace, wynająć jakieś małe lokum i żyć „w miarę normalnie” to po prostu nie starcza do wypłaty nie mówiąc o jakiś oszczędnościach a już nawet o posiadaniu dziecka. Cały czas przechodzi mam przez myśl a może jednak byśmy się „tam” przyzwyczaili, może wcale nie było tak źle, może to ta tęsknota i myśl o tym naszym polskim nie pozwalała na to nowe lepsze, obce.. Może..Więc my po powrocie mamy bardzo mieszane odczucia ale myślę, że każdego powrót to bardzo indywidualna sprawa i zależy czego najbardziej oczekiwał.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Ja przed emigracja mieszkalam tuz pod Warszawa, w Warszawie pracowalam, studiowalam…I potwierdzam, ze z praca jest bardzo ciezko. Pracujac na caly etat musialam mieszkac z rodzicami, bo nie bylo mnie stac nawet na wynajem kawalerki. Nigdy nie planowalam jednak wyjazdu, az pewnego dnia spotkalam obecnego narzeczonego, ktorego mialam za zadanie oprowadzic po miescie.
      No i tak: wiele zalezy chyba od tego, dokad sie emigruje. My najpierw wyjechalismy do Niemiec, bo tam wtedy narzeczony mieszkal i przyznam szczerze, ze potwornie trudno bylo mi sie zaaklimatyzowac. Stale myslalam o Polsce, narzekalam na wszystko w nowym miejscu, czulam sie calkowicie bezradna. W koncu przeprowadzilismy sie do kraju pochodzenia narzeczonego i…czuje sie, jak nowo narodzona. Bardzo mi sie tu podoba i chyba chetnie zostalabym na stale. On tymczasem marzy, bysmy za kilka lat przeprowadzili sie nad Wisle…

      Polubione przez 2 ludzi

  3. A ja nie mogę się doczekać jak za rok wrócę do Polski. Już po pół roku życia na emigracji wiedziałam że to nie dla mnie. Teraz jestem tu aby dziecko mogło przez rok opanować język i wracamy do domu.

    Polubione przez 2 ludzi

  4. A my z Mężem średnio dwa razy w roku mamy plan żeby wrócić do Polski. Ja tęsknię bardzo za rodziną, znajomymi, polskim językiem -korzeniemi wspomnianymi wyżej. Aspekt materialny jest w naszym przypadku ważny. W tym kraju stać nas na prawie każde marzenie. Na podróżowanie po świecie, na mieszkanie, na samochody. Wiem, że pieniądze nie są w życiu najważniejsze… bez nich w Polsce nie będzie tak dobrze jak w sytuacji kiedy przyjeżdżamy jako goście na wakacje z funtami i stać nas na wszystko.
    Mąż ma bardzo dobrą pracę na stanowisku managerskim. Nie wyobraża sobie pracować w Polsce w tej samej branży za dużo mniejsze poeniądze. Najbardziej przeraża go praca między pozerami i ludźmi, którzy udają kogoś kim nie są. Tutaj twierdzi, że jest incognito i wtapia się w tłum. W Polsce zazdrość i zawiść na każdym kroku. Każdy człowiek, który wyjechał z Polski za granicę wie że mentalność nasza różni się baaaaardzo od innych narodowości. Czas pokaże…

    Polubione przez 2 ludzi

  5. Przykro mi ale ja emigracje widzie zupelnie odwrotnie :
    Po pierwsze nie zgadzam se z twierdzenianie, ktore wielokrotnie wypominaja specyfike zycia w Polsce ( tak jakby inne kraje nie mialy swojej wlasnej specyfiki ) .
    Ta „specyfika”, to obyczaje, organizacja zycia spolecznego, biurokracja, kultura. Kazdy kraj ma inna i inna ma tez POlska. Nie widze powodu aby oceniac ja nagatywnie, czy podkreslac jak wielka moze byc ona przeszkoda, badz nieudogodnieniem.
    I co do korzeni , tez sie nie zgodze. Ludzie ktorzy wyjechali za granice i sie zintegrowali, tak maja naruszone korzenie, poniewaz : nie maja juz mieszkania w POlsce, czesto potracili kontakty z przyjaciolmi , rodzina, wszyscy zyja juz innym zyciem, nie ma juz tych samych wiezi.
    Piszanie ze ktos ma DNA i mame i tate ma moze sens w teorii ale w praktyce nie ma zadnego sensu . Tak ma, ale co z tego? Czy to na rodzicach mamy sie opierac w DOROSLYM zyciu, czy to rodzice maja nas utrzymac, pomagac znalezc prace i nawiazac ponownie kontakty spoleczne naderwane wlasnie dlatego ze nie mielismy mozliwosci na pielegnowanie wiezi, bo zycie na emigracji rowniez wymaga zaangazowania czasu i energii. Sa ludzie ( jak np moja siostra ) ktora z PL wyjechala w 2002 i ostatnio byla kilka lat temu, skype czy facebook na pielegnowanie wiezi nie wystarczy a nigdzie zycie nie stoi w miejscu, tak w Polsce jak i gdzies indziej idzie do przadu i ludzie tez.
    Nie zgadzam sie tez z twierdzeniem ze wracaja z emigracji, ci ktorym sie nie powiodlo , ze wracaja do PL godzac sie na trudnosci , pomimo ktorych twierdza ze wszystko jest ok, po to aby nie przyznac sie do porazki.
    Nie wiem co autorka chciala przez to powiedziec.
    Powrot do Polski = porazka?
    Tylko zwyciezcy sa w stanie zyc na emigracji?
    w Polsce zycie jest tylko pod gorke a ci ktorzy tam mieszkaja tylko sie oszukuja?

    Skad to plucie na Polske i nuta pogardy w pisaniu o powracajacych do kraju?
    Mysle ze wiekszosc Polakow wyjezdzajac za granice robila to celowo i zakladala ze kiedys do Polski wroci. Wiec powrot stanowi czesc planu, to nie jest porazka.
    Niektorzy wyjezdzajac za granice wyobrazali sobie ze jest tam lepiej ze „manna sama spada z nieba” , oczywiscie szybko odkryli ze tak nie jest , ze musza sie walczyc, moze nawet bardziej niz zyjac w Polsce, ze na codzien musza pokonywac wiele przeszkod ktorych w Polsce nie ma i dlatego zdecydowali sie na powrot, jako decyzja wzieta na skutek swiadomo wykonanego rachunku zyskow i strat. To tez nie porazka.
    Mysle natomiast ze prawdziwa porazka jest wlasnie wyjechac a po latach chciec wrocicic do kraju ale nie moc sobie na to pozwolic!
    Sa takie osoby , i wbrew pozorom jest ich wiele: nie maja srodkow na powrot, badz tak zagmatwaly sobie zycie, ze powrot do kraju wiazalby sie z drastycznymi zmianami na ktore nie sa gotowi psychicznie , badz tez z jakiegos powodu nie moga sobie na to pozwolic.

    To jest PORAZKA WLASNIE .

    Pozdrawiam i zycze mniej komplikacji w zyciu.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Oczywiście Aneta masz prawo do swojej opinii i ja to szanuję.
      Dla mnie istnieje coś znacznie głębiej jeżeli chodzi o korzenie pochodzenia. Dla mnie mieszkanie, które się zostawilo, jakieś kontakty ze znajomymi, które się zmieniły, to za mało, to jest po wierzchu…
      Dla mnie nie jest porażka, jeżeli ktoś sobie nie radzi. Jeżeli jest mu ciężko. Tak też się układa. Często jest tak, że ludzie stają na rzesach czy to w kwestii zarobienia pieniędzy czy innej i nadal idzie jak po grudzie. Często się do tego nie przyznaje. Tak bywa. Życie takie potrafi być, że z czymś się mierzymy. Bywa łatwiej, ale i bywa trudniej…
      A powrót do Polski. Nie jest porażką. Dla mnie to kolejna zmiana.
      Ja też może wrócę. Kiedy? Nie wiem. Czasami stajemy przed zaskakujacymi wyborami…

      Polubione przez 1 osoba

  6. Witam. moim zdaniem każdy ma trochę inną sytuację. Ale można to ogarnąć, tylko trzeba chcieć. Żeby wracać do Polski trzeba mieć jakiś PLAN na siebie i na swoje przyszłe życie, no i nie wracać na wariata.. to znaczy wypadało by najpierw zanim się wróci rozejrzeć się za pracą… Ewentualnie zrobić sobie jakąś przerwę, urlop od zagranicy i wtedy się rozglądać.. To nie jest tak że świat się bez nas np w Holandii czy UK zawali.. To takie oczywiste, przecież pieniądze z zagranicy kiedyś się skończą..
    Kolejna sprawa, przebywać za granicą tyle czasu aby starczyło na zakup jakiegoś lokum w Polsce, albo w zależności od sytuacji, na początku na krótko coś wynająć i jak była by praca znaleziona dopiero wtedy szukać swojego m. Jeśli jest MIESZKANIE, albo kapitał na nie i PRACA, to już na prawdę jest dużo na początek (żadnych kredytów, święty spokój choć tak), wtedy można się zadowolić nawet mniej płatną pracą, wiadomo, trzeba się wdrożyć i jak coś szukać czegoś lepszego.. Oczywiście, ludzie mają różne potrzeb i jednych zadowoli 1500 zł na miesiąc a innych 3000 nie zadowoli, ale jeśli chce się wrócić, to trzeba zrozumieć, że na początku łatwo raczej nie będzie, więc swoje ambicje finansowe trzeba na chwile odłożyć w czasie (z resztą za granicą też nikt raczej nie wydaje jak szalony)..
    Kolejna sprawa, dokąd wracać, moim zdaniem wracać tam gdzie jest praca w Polsce, czyli najprościej będzie w wielkich miastach (najlepiej najbliższych od miejsca skąd pochodzimy), ale to wszystko zależy od tego jaki mamy zawód, doświadczenie, czy jesteśmy sami czy z KIMŚ (na pewno dużo łatwiej niż samemu) itd.. Na prawdę, w większych miastach w Polsce jest potencjał i one się rozwijają, problem jest w tym, że zarobki rosną wolno, ale ta praca jest i to się będzie zmieniać na plus bo infrastruktura co raz lepsza (drogi, kolej), inwestycje firm zagranicznych i polskich, może i państwo się wreszcie wykaże..
    Jeśli ktoś nie lubi miast a ma pieniądze, może pomyśleć o otworzeniu jakiejś działalności gospodarczej (niszowa działalność rolnicza..), z resztą w mieście też można zrobić biznes, ale jeśli chodzi o to, to dużo bardziej skomplikowana sprawa..
    Moim zdaniem w Polsce tkwi potencjał i sytuacja ekonomiczna zmienia się na lepsze i w końcu dojdziemy do poziomu zachodu. Spokojnie, może to trochę idzie powoli, ale zobacz jak bardzo zmieniła się Polska przez ten czas kiedy Ciebie nie było.. Ja wiem, że najprostszym wyjściem jest wyjazd za granicę, tak jest łatwiej, sam tak robię od kilku lat, ale to też ma swoją cenę, ale to jest długi temat.. i trudności są niestety wszędzie i w PL i za granicą, ale przecież można sobie jakoś z nimi radzić prawda? Pozdrawiam

    Polubione przez 2 ludzi

  7. Witam, a ja zupełnie z innej strony „barykady”. Mam 27 lat, w Polsce skończyłem studia, pracuję w zawodzie, ale i tak bardzo poważnie rozważam emigracje. Niby wszystko jest ok mam prace, jakoś funkcjonuje w społeczeństwie, ale jednak zarobki sa niskie. Chciałbym prowadzić bardziej komfortowe życie. Chciałbym nie musieć ciagle przeliczać pieniędzy w głowie i zastanawiać sie czy mnie na cos stać czy nie. Nie mowię tutaj oczywiście absolutnie o jakiś luksusowych towarach czy wygodnych, ale o głupim wyjściu do kina czy restauracji. Żal mi będzie z pewnością przemeblowywac życia, ale to raczej szara egzystencja, niz „barwy szczęścia”. Możecie mnie skrytykować, trudno.

    Polubione przez 1 osoba

      1. No wiesz, moja rodzina cały czas mnie krytykuje za takie podejście. Twierdza ze oni żyli w komunizmie i jakoś przezyli i nikt nie emigrowal, a ja to sie powinienem cieszyć i dziękować Bogu za to co mam i ze mi sie w głowie cos poprzestawialo i tak dalej… 🙂

        Polubione przez 1 osoba

      2. Ludzie, którzy w swoim życiu doznali niedostatek i trochę wiosenek za sobą już mają inaczej postrzegają świat.
        Zresztą, czy dziadkowie nie mają trochę racji? Na zachodzie, a także i u nas, jest zapaść demograficzna i skutki tego odczujemy już niedługo. Wolimy wygodne życie zamiast rodziny. 🙂

        Polubione przez 1 osoba

    1. Jesteś wolnym człowiekiem i robisz co chcesz. Jeśli twoją wolą jest bycie konsumentem, to nam nic do tego. Ale bierz pod uwagę jeszcze jedną rzecz, że jeszcze zachód musi chcieć ciebie przyjąć. Chyba wszystkich nie są wstanie pomieścić, aczkolwiek Niemcy dalej potrzebują rąk do pracy. pozdrawiam(:

      Polubione przez 1 osoba

      1. Drogi Panie Adamie, zarzuca mi Pan konsumpcjonizm i egoizm. Po pierwsze moim zdaniem celem życia nie jest wyłącznie posiadanie dzieci i bezgraniczne poświęcenie im. Oczywiście dzieci to cud, dar ale nie nadrzędny cel. Po drugie żeby doświadczyć tego cudu, powinno sie mieć pieniądze na ich utrzymanie i wychowanie. Czy uważa Pan ze za 2czy 2,5 tys. zl brutto da sie naprawdę utrzymać rodzine? Czy Pan wie ile kosztuje mleko w proszku, paczka pampersow, ubranka dla takiego malucha? Niech Pan nie będzie hipokryta! A to dopiero pierwszy etap. Jaka przyszłość zapewnisz takiemu dziecku? Stać Ci będzie na dobra szkole? Zajęcia pozalekcyjne? Studia? Czy moze chcesz żeby żył tak jak Ty? Za minimum egzystencji? Taaak jestem skończonym egoista, bo chce żeby moje dzieci miały lepiej ode mnie a nie tkwiły w tym bagnie po uszy.

        Polubione przez 2 ludzi

      2. Droga ,,Dede”, nic mi do tego jakie są Pani wybory życiowe, więc nie rozwijam tematu. Dodam tylko tyle; Niemcy przy współpracy sowietów podwójnie wygrali, nie dość, że nam II RP fizycznie i materialnie zniszczyli, to jeszcze niektórzy obywatele określają Polskę jako bagno. :((
        Chcecie, aby kraj zmieniał się na lepsze? To zrozumcie w końcu,że media w Polsce tylko Polskie, bo obce reprezentują obcy interes! A my nie mamy takich samych interesów jak, np. Niemcy!

        Polubione przez 2 ludzi

  8. Odkad pamietam nie chcialam zyc w Polsce. Jestem jedna z tych nielicznych emigrantow ktorzy nie mieli tesknot, mysli o powrocie. Probowalam w Polsce zyc ponad 30 lat. Nie podobalo mi sie, wiele rzeczy. Nie widze dla siebie miejsca w zadnej strukturze w kraju- ani spolecznej, ani zawodowej, nic. Jestem szczesliwa ze nie musze tam mieszkac, powody od religijnych, poprzez kulturowe, az do ekonomicznych. Wiem ze jestem w zdecydowanej mniejszosci.

    Polubione przez 3 ludzi

    1. Jest takich nas wiecej, mi sie tez nigdy w Polsce nie podobalo; a zyjac BRD od 17 tu laty wcale nie tesknie za ojczyzna. Wyjazdy do Polski sa bardziej z musu, dla potrzymania wiezi rodzinnych , nie ma tu teskonoty. Na miejscu wszystko wydaje sie jakies obce: ulice w rodzinnym miescie , twarze w TV, produkty w spozywczym. Nigdy nie zalowalem wyjazdu, a obecne wydarzenia w kraju umacniaja mnie w tym ze podjelem dobra decyzje.

      Polubienie

  9. Hmm, rzadko komentuję, ale z wielką uwagą przeczytałam powyższy artykuł. Co do artykułu nie mam „wątów” :-), po prostu porusza „strunę w duszy polskich emigrantów”. Myślę, że punktem wyjścia jest pytanie – dlaczego, my młodzi ludzie wemigorwaliśmy z Polski? Podejrzewam, że większość odpowiewie – „za chlebem”. O ile część z nas chciała na pewno lepszych zarobków i możliwość spełnienia marzeń – założenie rodziny, dalekie podróże itp. Ale duża część z nas – po prostu nie miała wyboru – musieliśmy wyemigrować, bo po prostu w naszym kraju nie ma pracy dla nas. Pamiętam, jak dobre parę lat temu szukałam pracy, gdy już miałam doświadczenie zawodowe, bardzo dobre referencje (nawet z zagranicy), poświadczona znajomość języków obcych. Niby wszystko było ustalone – miejsce pracy, zarobki (niestety w lubelskim można liczyć tylko na minimum) a okazało się: „właściwie, to Pani powinna pracować dla nas za darmo. Pani jest jeszcze młoda, młodzi ludzie właściwie nie powinni otrzymywać wynagordzenia…”. Gdybym była tuż po studiach, to bym zrozumiała – wolontariat (który już wiele lat temu „zaliczyłam”), ale ja już nie byłam świeżynką i zresztą dlaczego ja mam pracować za darmo? Rozumiem – organizacja charytatywna. Ale praca w biznesie – ZA DARMO???? Do tej pory zastanawiam się, dlaczego w Polsce biznesmeni pobierają pieniądze za swoje produkty i usługi? Przecież też powinni produkować za darmo…. Chyba rozumiecie, dlaczego zdecydowałam się na wyjazd z Polski. Po drugie, byłam już w wieku, kiedy się myśli o założeniu rodziny, a ciągle słyszało się od swoich dalszych i bliższych kolegów – „eee, ja nie mogę sobie pozwolić na dziewczynę, czy narzeczoną. Wemigruję do…(tu następowała wyliczanka) a potem się zobaczy”. I faktycznie – kolejni nasi koledzy emigrowali za granicę, a kobiety albo zostawały, albo też gdzieś emigrowały. W Polsce pozostali tylko nasi starzejący się rodzice albo młodsze rodzeństwo, które też nie widzi swojego miejsca w ojczyźnie. Bardzo to smutne. W polskich biurach matrymonialnych (przyznam się, że też tu zaglądałam) same pustki – jedynie co mi oferowano to pewnego starszego pana, gdzieś z prowincji, który owszem chciał kobietę, ale tylko na konkubinat. Za to w zagranicznych biurach matrymonialnych – ruch pełną parą. Nie mogłam się wygrzebać spod stosu ofert – panowie z Francji, Niemiec, Luksemburga itp. Każdy chce żony z Polski, bo „Polki to bardzo dobre żony: wyedukowane, piękne, mądre i dbające o rodzinę”. Przyznam się, że trochę trwało, gdy wybrałam tego właściwego, taką „bratnią duszę”. Pracując za granicą, byłam bardzo zdziwiona, że traktują mnie jako człowieka, nie ma tam wszechobecnego, jak w Polsce, mobbingu. Ze współpracownikami można się zaprzyjaźnić, tak samo jak z tymi podsawionymi wyżej. Ilekroć jestem w Polsce (urlop) pada na mnie strach: „a gdybym musiałam wrócić do kraju, na zawsze, to czy odnalazłabym się tutaj? – przyzwyczaiłam się do normalnej pracy, normalnych zarobków, życia bez oparcia w rodzicach, do mego zagranicznego męża. Choć nie raz było u nas ubogo, to jednak wiem, że w Polsce nie dalibyśmy sobie rady. Mąż nie raz przeglądał oferty pracy w Polsce, jako informatyk i był przerażony ile tutaj oferują za miesiąc. A ja cały czas żyję wspomnieniami mobbingu w pracy, zazdrości zawodowej, masowej ucieczki młodych za granicę….Jak tu wracać? Jak tu żyć?

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Mam takie pytanie: skąd się w Polsce bieda wzięła????
      Po drugie, chyba dawno wyjechałaś, bo z tego co się orientuję informatyk w Polsce dobrze zarabia(:

      „Polki to bardzo dobre żony: wyedukowane, piękne, mądre i dbające o rodzinę”

      Zabawne, że ,,zaścianek”na zachodzie ma takie powodzenie.

      ,,masowej ucieczki młodych za granicę”

      Spokojnie, nie wszyscy wyjechali, a zachód Europy to przecież nasz bliski sąsiad. Poza tym na ich miejsce przybywają, np. Ukraińcy(już jest ich około 1 mln).

      ,,Pracując za granicą, byłam bardzo zdziwiona, że traktują mnie jako człowieka, nie ma tam wszechobecnego, jak w Polsce, mobbingu”

      Widzi Pani, gdy praca leży na ulicy a zarobki pozawalają na wygodne życie to i nastawienie ludzie się zmienia. Inaczej jest gdy o chleb trzeba walczyć i następny dzień jest wielką niewiadomą.

      Polubione przez 2 ludzi

    2. Hmm, maja szczescie ci zagraniczni mezczyzni ze maja dostep do polskich wspanialych kobiet. I ze te kobiety tak sie ciesza, ze sa zaakceptowane przez nich! Moze my, polskie kobiety zaczelybysmy zaczac stawiac warunki i wymagac wiecej? Moze zaslugujemy na wiecej choc sobie z tego nie zdajemy sprawy? Choc tak naprawde, polscy mezczyzni tez nas czasami nie doceniaja … Czy to kwestia kultury czy tez religii? Czekam na komentarze …

      Polubione przez 2 ludzi

      1. Może zacząć od siebie? Popatrzeć na siebie i pomyśleć, że jestem ok z tym wszystkim co mam. Bardziej i mniej fajnym, a nie przeglądać się w męskich oczach i stawiać warunki. Więcej odpoczywać, i prosić mężczyzn aby nas wyreczali, bo inaczej się nie zrobi… Tyle 🙂

        Polubione przez 1 osoba

      2. O to, co widzą w polskich kobietach mężczyźni na zachodzie trzeba by pytać ich osobiście. Pani ,,Giovanna” chyba wyjaśniła, dlaczego tak może być. Na pewno kultura ma wpływ na to jakie są Polki.

        ,,I ze te kobiety tak sie ciesza, ze sa zaakceptowane przez nich!”

        To może wynikać z takiego zakompleksienia-Wow zachodni mężczyzna mną się interesuje, znaczy jestem coś warta, niesamowite.

        ,,Moze my, polskie kobiety zaczelybysmy zaczac stawiac warunki i wymagac wiecej?:

        Jeśli chodzi o mężczyzn z zachodu, to jak najbardziej jestem za 😀

        ,,Moze zaslugujemy na wiecej choc sobie z tego nie zdajemy sprawy?”

        A czego oczekujesz od mężczyzn?
        Jeśli mężczyzna kocha i jest kochany to jest wstanie się poświęcać. No, ale to tylko w bajkach. Ogólnie to my ludzie mamy problem z okazywaniem sobie uczuć.

        ,,Choc tak naprawde, polscy mezczyzni tez nas czasami nie doceniaja”

        Wątpię, żeby mężczyźni z zachodu byli tymi idealnymi, ale zawsze możecie szczęścia szukać gdzie indziej:P Jedynie na zachodzie jest lepszy komfort życia, ale oprócz tego bywają tez i minusy, problemy ze zrozumieniem wynikające z odrębności kultur.
        pozdrawiam serdecznie. 😉

        Polubione przez 2 ludzi

  10. Kolejne ble ble ble. Chcesz to wracaj i nie trujludziom duty. Zmarnowalem 15 minut na czytanie Twoich wypocin I Kolejne 5 na odpowiedz. Podaj termin to Cie odwioze na lotnisko- za darmo!

    Polubione przez 1 osoba

  11. Jeżeli wracać do polski to tylko jak się ma pomysł na siebie, jakiś fach w ręku, dobre doświadczenie itp. Gdybym miał wykonywać pracę budowlaną lub na magazyniera to bym nie wrócił. Jednak ja jestem specjalistą (statystyka + informatyka) i po 1,5 rocznym doświadczeniu z Londynu wróciłem do Polski i mam wyższy standard życia niż w Londynie. W UK zarabiałem 2500 funtów netto na miesiąć, a w Warszawie aktualnie zarabiam 8000 netto na miesiąc. Wiedziałem po co emigruje i że chcę wrócić do Polski i mi się udało. Powrót to nie tylko porażka 😉

    Polubione przez 1 osoba

  12. Zazwyczaj uważa się, że emigracja to samotność i tęsknota. A co jeśli wyjazd był spełnieniem marzeń, rodzajem ulgi, jeśli dobrze się człowiekowi z tym żyje, a na myśl o powrocie aż chce się płakać? Co o tym myślisz?

    Polubione przez 1 osoba

  13. A ja wroce tylko pod warunkiem ,ze bede miala mozliwosc zycia i tu i tu. Mieszkam w Holandii i nie wyobrazam sobie powrotu zupelnego do Polski z odcieciem sie od holandii. Najlepiej byloby cos w rodzaju pol roku w jednym kraju pol w drugim.

    Polubione przez 1 osoba

  14. Bardzo ciekawy temat. My z mezem takze musielismy wyjechac z ukochanej Polski. Tuz po studiach. Moj maz stracil prace, gdyz zaklad, w ktorym przcowal zostal zlikwidowany odgornie( dyrektywa UE)- to tragiczne, bo rok wczesniej zostal w nim przeprowadzony remont generalny, zostaly zakupione nowe maszyny. Ja po studiach pracowalam na pol etatu, dwa razy oszukal mnie pracodawca. Nie bylismy w stanie zarobic na wynajem mieszkania i samodzielne zycie( brak ciaglsoci pracy).Moj maz postanowil,ze nie bedziemy sie dalej meczyc i upokarzac i wyjechal do Walii. Po kliku miesiacach bylismy razem. Teraz po prawie 8 latach zaczynamy myslec o powrocie do kraju. Tak jak pisze o tym Pan Adam zaczynamy zauwzac w Polsce pozytywne zmiany- ten rzad jako pierwszy dotrzymuje obietnic wyborczych-jak 500 plus, obnizenie wieku emerytalnego czy plan repolonizacji mediow. My ”zostawiamy sobie otwarta furtke”- mamy w Walii 2 nieruchomosci. Wynajem tych domow da nam 1200-1400 funtow miesiecznie. Mamy takze dom w Polsce( kupilismy maly domek do remontu). Maz nadal bedzie wracal do pracy tutaj na kontrakty. Mamy w pamieci bardzo trudne doswiadczenia z pacodawcami i praca w Polsce. Myslimy raczej o wlasnej malej dzilalnosci. Chcialabym napisac na koniec,ze przeczytalam tutaj bardzo duzo ciekawych wpisow, komentarzy. Gdy wyjedzie sie z Polski zaczyna sie zupelnie inaczej patrzec. Ja mam taka refleksje,ze jestesmy bardzo zdolnym, inteligentnym i pracowitym narodem. Zobaczcie jak wielu z nas potrafilo te lata na emigracji wykorzystac po to by zbudowac sobie jakis kapital. Kupic mieszkanie, zbudowac dom czy w Poslce,czy w Anglii. Mozemy skorzystac z tych doswiadczen i czerpac z nich wiare we wlasne mozliwosci. Ja zycze jeszcze Polsce duzo wiekszej kwoty wolnej od podatku, ulatwien fiskalnych, i tego, by ludzie nie musieli tak bardzo walczyc o to by przezyc w tym pieknym kraju- gdyby nie te nieludzkie warunki to 90% tych mlodych ludzi nawet by nie pomyslala o emigracji. Tym co zostaja takze zycze szczescia. Tego, by im sie ukaldalo, by czuli sie szczesliwi i spelnieni. Polacy nie walczmy ze soba. Nie porownujmy sie. Jestesmy naprawde wspanialym narodem. To co sie dzieje na swiecie- te rozgrywki, to,ze my wyjechalismy do Niemiec, Anglii. Norwegii, a do nas przyjechalo 2 miliony ludzi z UKrainy to sa jakeis zakulisowe plany. Zobaczcie kto na tym zyskuje? Przemieszcza sie sila robocza- to powoduje spadek zarobkow. Zyskuja na tym meidzynarodowe korporacje, ktore wykorzsytuja i drenuja ludzi. Dlatego namawiam – jesli jestescie na emigraci – akumulujcie kapital….nie na sile,ale to da Wam w perspektywie niezaleznosc wyboru….zostania tam gdzie jestescie, powrotu do Polski czy wyjazdu jeszcze gdzie indziej.

    Polubione przez 1 osoba

      1. Dziekuje za odpowiedz.( przepraszam za bledy i brak interpunkcji). Zrobilo mi sie ogromnie milo. Ja tez jestem mama-:) Zauwazylam,ze jak odpwiadasz ludzim to potrafisz ”wylowic’ z kazdej wypowiedzi cos szczegolnego, cos pieknego. Poza tym nikogo nie oceniasz. To NIESAMOWITE. Bardzo podoba mi sie jak piszesz….i podobaja mi sie komentarze ludzi jacy tu trafili. Pasuja do Ciebie i Twojego bloga- sa bardzo ”wielowymiarowe” a jedoczesnie nie sa ograniczajace. Dla mnie najwieksza wartoscia w zyciu, jest poczucie wolnosci. Dlatego napisalam o tej ”niezaleznosci wyboru”. Czytajac Wasze komentarze cieszy mnie to,ze nie ulegacie stereotypom. Wrecz przeciwnie duzo Osob kieruje sie w swoich wyborach swoim wewnetrznym ”prowadzeniem”. Czasem bywam na forach, gdzie prowadzone sa dyskusje emigrantow z tymi, co zostali w Polsce. Jedni i drudzy probuja ”udowodnic” sobie swoja racje. A racja nie istnieje. Skojarzyla mi sie tutaj scena z Matrixa , gdy Neo probuje zagiac lyzke. Maly chlopczyk, ktoremu sie to udaje mowi do niego ” nie ma zadnej lyzki”. Nie ma zadnych uniwersalnych racji i zasad, dopiero wtedy swiat moze stac sie NASZA indywidualna kreacja!

        Polubione przez 1 osoba

      2. Dziękuję za te wszystkie komplementy!
        Czy nie oceniam? Pewnie mi się zdarzy. Wciąż się przecież uczę nie oceniać, bo tak niewiele wiem o drugim człowieku i tym co nim kieruje, tym z jakiego powodu myśli tak a nie inaczej…
        Nie wiem jak jest z tą racja. Może każdy ma swoją, taką jaką sobie wybrał i czy należy z tym dyskutować? Przekonywać? Może pozwolić aby było tak jak jest?
        A poza tym, przecież żyjemy w Matrixie, na codzień, jak by nie spojrzeć 😉
        Warto się chyba polasic na tą niezależność wyboru, bo może to coś nam ułatwić w życiu.
        Pozdrawiam wieczorową porą 🌜

        Polubienie

  15. Te przemyslenia na temat korzeni wydaja mi sie zawsze bardzo interesujace.
    Ja nigdy czegos podobnego nie odczuwalam.
    Moi jedni dziadkowie pochodzili z Kresow , uciekali przed Ruskami i po wojnie osiedlili sie na poludniu Polski. Druga Babcia z bialostockiego , po smierci meza, ktory zginal 08.maja 45 pod Berlinem osiedlila sie w poblizu Warszawy. Moi rodzice spotkali sie w Gdyni i zamieszkali w Szczecinie. Ja urodzilam sie w Szczecinie. Gdzie sa moje korzenie? Ja czulam sie raczej zawsze jako ktos, kto sie z “odrostow” (Ableger) formowal i definiowal.
    Moje dzieci maja tez ta sama historie. Nie uwazam, ze to jest zle. Chetnie chcialabym miec za soba historie rodziny, ktora moglabym przesledzic pare stuwieczy wstecz. Ale nie mam. Moze dlatego ten moj “luzny” stosunek do korzeni.
    Ja sama, po 32 latach w Niemczech nie mam wrazenia, ze musze tu zapuscic korzenie. Nie, wypuszczam na prawo i lewo “moje odrosty”, ale nie musze sie tu zakotwiczac na stale.
    “Inne Kraje maja tez zyzna ziemie, na ktorej mozna posadzic ziarno. “

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ja wierzę, że mam korzenie 5am gdzie się urodziłam, ale to wcale nie znaczy, że muszę tam mieszkać. Mogę zapuścić jak mówisz „odrosty” gdzie indziej. A korzeni nikt mi nie podetnie, bo to niemożliwe, nawet ja sama nie mogę, bo nie mam takiej mocy….

      Polubienie

  16. Dziekuje za komentarz.
    Ja czuje sie “bezkorzeniowym podrozujacym. “Wczoraj” w Szczecinie, “dzisiaj” w Poczdamie” , jutro kto wie, moze w ….
    Podroze “bez balastu” ulatwiaja przesiadki…..

    Polubione przez 1 osoba

  17. Zawsze bede miala podrozujac moj bagaz osobisty przy sobie, tak jak szczoteczke do zebow .
    Wigilia- dzielenie sie oplatkiem. Nawet jak diametralnie zmienilismy nasze kulinarne upodobania i odeszlismy od kosciola tradycja pozostala. Obojetnie czy mamy gosci Niemcow u siebie , czy jestesmy u nich zaproszeni – Wigilie zaczynamy od dzielenia sie oplatkiem .
    Wielkanoc – dzielenie sie jajkiem, biala kielbasa, cwikla. Celebrujemy te tradycje od zawsze i tak pozostanie. Chetnie tlumacze, ze to nalezy do mojej kultury i bym chciala to tak zachowac . Nigdy nikt nie protestowal. Wrecz przeciwnie.

    Polubione przez 1 osoba

  18. A tak poza tymi problemami.
    To co sie u Was dzieje? Jestem naprawde przerazona tym rozwojem sytuacji w UK.
    Plakac, krzyczec , wyc mi sie chce, jak czytam i slysze jak u Was ludzi morduja. Moj syn studiuje w Szkocji. Na szczescie teraz ma ferie i jest w domu. Ale od wrzesnia musi tam znowu wrocic.
    Co mowia ludzie.?
    Jaka jest perspektywa?
    Serce mi peka na mysl jak jestesmy okradani z przyszlosci naszych dzieci……

    Polubione przez 1 osoba

    1. Wszyscy chcą wiedzieć i mieć perspektywe. A przecież nikt nic nie wie. Nikt nie wie co się wydarzy jutro. W tej chwili tak jest. Ja akurat tylko pracuję w Londynie, nie mieszkam w centrum. Mieszkam na totalnych obrzeżach Londynu i cieszę się z tego, teraz jeszcze bardziej…

      Polubienie

      1. Cóż, w Europie panuje kultura jednego dziecka i plaga rozwodów, i mamy tego skutek(Polska w czołówce). Wolimy wygodne życie i podróże od zakładania rodzin. Europa straty próbuje nadrobić emigrantami.
        Nasz świat taki jaki znamy chyba się powoli kończy, bo narody bez dzieci giną 🙂

        Polubione przez 1 osoba

      2. Adam, masz rację. Świat się zmienia, też zmiany następujące coraz szybciej, a my musimy dokonywać wyboru biorąc pod uwagę nowe, które przychodzi i jakoś się w tym wszystkim usadowic. W Polsce jeszcze jest trochę inaczej, jeszcze, nie wiadomo jak długo i tylko trochę inaczej, w Polsce też szaleje totalna konsumpcja, nadprodukcja, marnotrawstwo, patrzenie na krótką metę, mocno zawezone horyzony myślowe, uzależnienie od przestrzeni wirtualnej plus Facebook. Od pewnych rzeczy, które jeszcze są „trendy” i pewną, dla mnie niepojęta „norma”, ludzie zagranicą powoli odchodzą, ok, pewne grupy. Okres zachlystu technologia, żytnia konsumpcja, życiem wirtualnym nie tyle się przejadl, ale też się widzi jego zagrożenia, które są bardzo konkretne i mało korzystne dla nas. Więc ten nie szanowany „zachód” jednak powoli idzie po rozum… A koniec świata idzie wielkimi krokami… Pozdrawiam Adam 🙂

        Polubienie

      3. O właśnie! Słowo klucz: ,,patrzenie na krótką metę”.

        W Polsce właśnie trwa walka o jutro; jeśli polegniemy skończymy jak zachód. Na szczęście Polska ma jeszcze jakiś kręgosłup moralny, co prawda giętki, ale ma. Mało tego, u nas jak na razie elity lewicowo-liberalne w głębokiej defensywie. Proszę sobie wyobrazić, że na zachodzie ludzie się odcinają od wartości/cywilizacji z której wyrośli i grają w niebezpieczną grę – próbują ulepić nowego człowieka.
        Polska jest jeszcze, mimo ogromnych strat poniesionych podczas wojny, w miarę konserwatywna i to wywołuje wściekłość wśród elit lewicowo-liberalnych, że nie zgadzamy się z ich wizją świata, stąd te ataki.
        Kto by się tego spodziewał, że będziemy żyć w ciekawych czasach.

        ,,(…)Więc ten nie szanowany „zachód” jednak powoli idzie po rozum(…)”

        Być może, ale pytanie jakim kosztem?

        Polubione przez 1 osoba

      4. Z tego co się orientuję to nie Polska krzyczy o demokracji wtedy gdy chodzi o zwykłe interesy i tym samym okłamuje swoich własnych obywateli, że to faktycznie o demokracje chodzi. To nie Polska domaga się solidarności a potem kładzie drugą rurę na dnie Bałtyku, i taka tam sobie zachodnia obłuda.

        ,,A w Polsce jest podwójna moralność”

        Dlatego napisałem, że w Polsce toczy się bój o przyszłego Polaka.
        Proszę mieć na uwadze, że to po nas przejechał niemiecki szowinizm i komunistyczny walec, a nie po zachodzie i nadal jakoś się trzymamy.

        Polubione przez 1 osoba

      5. Myślę, że narzekanie to cecha człowiecza. Nie tylko polska. Średnio statystycznie pewnie tam się mieszcze, z jakimiś oczekiwaniami, planami. Może bliżej mi częściej do końca skali gdzie minimum, ale cóż nikt nie jest doskonały 😉

        Polubienie

      6. Przyjedz na wakacje to Ciebie podszkolimy w tym marudzeniu. Zresztą to zaraźliwe, tak samo jak obgadywanie, przenosi się drogą kropelkową xD Pamiętaj, co w rodzinie (Polska) to nie zginie 😀 he he he

        Polubione przez 1 osoba

  19. Też chcę dorzucić kamyczek do komentowanego przez Państwa tekstu.
    Mam 54 lata. Cztery lata temu wyemigrowałam i bardzo żałuję że stało się to tak późno. Ale po kolei.
    Kiedy w czasach PRL na mieszkanie spółdzielcze czekało się 20-30 lat, nam młodemu małżeństwu, zaproponowano pracę z mieszkaniem. Co prawda daleko od stolicy, w której mieszkaliśmy od urodzenia ale mieszkanie 3-pokojowe piękne, duże, jasne. Na decyzję dostaliśmy tydzień. Za – przemawiał fakt że nie będziemy wynajmować za olbrzymie pieniądze małej kawalerki. Przeciw – sami bez przyjaciół, znajomych, rodziny. Rzuceni na głęboką wodę. Komuna upadła, powstał w naszych głowach pomysł pracy na własny rachunek. W tym miejscy powinna zapalić się nam czerwona lampka. Czy to dobry pomysł, w małym 60-tysięcznym mieście, nie mając zaplecza w postaci rodziny, gdzie rządzą koligacje rodzinne, znajomości i układy, robić coś od początku? Przez 5 lat udawało się nie rzucać w oczy lokalnym kacykom , bo firma była mała, rodzinna. Kiedy zaczęliśmy się rozwijać, odczuliśmy co znaczy być obcym w środowisku. Kontrole, odmowa finansowania nowej technologii, a mimo wszystko chodziliśmy uśmiechnięci bo bezgranicznie ufaliśmy że będzie dobrze, że wszystko się ułoży, że wtopimy się w lokalną społeczność.
    Nie. Takie rozumowanie to błąd. Wielki błąd. Prowincja tak nie działa. Tu liczą się więzi rodzinne, jeśli ich nie masz – przegrałeś.
    Plusem tych 25 lat na prowincji jest to, że we względny spokoju wychowaliśmy dzieci, wykształciliśmy je i nauczyliśmy ciekawości świata.
    Minusem jest ciągła walka o przetrwanie, dokonywanie trudnych wyborów, brak zrozumienia ze strony innych, wszechobecna zawiść i zazdrość, fałszywość relacji międzyludzkich.
    W Polsce prowadzenie działalności to jak powolne podtruwanie nieuchronnie prowadzące do śmierci. Co to znaczy: brak stabilnych, jasnych i klarownych przepisów. Wszystko , cały dorobek życia, można stracić w jednej chwili ponieważ interpretować prawo można dowolnie. W Polsce żyje się w permanentnym stresie, wynik każdej sprawy w urzędzie zależy od widzimisię urzędnika.
    A tutaj?
    Pracujący, spokojny człowiek żyje bezstresowo. Sprawy urzędowe załatwia przez telefon bądź internet. Jeszcze nie tak dawno wszelkie pisma urzędowe pracownik podpisywał “twój sługa” i w istocie tak to działa. Nawet ważne dokumenty typu prawo jazdy czy nowy paszport wysyłane są pocztą. Przepisy raz ustanowione po prostu trwają podlegają tylko nieznacznym korektor dostosowującym do dzisiejszych warunków.
    Nie wychwalam życia na emigracji pod niebiosa, ale tu żyje się znacznie łatwiej i stabilniej. Mam tu całą rodzinę, dzieci, wnuki może dla tego nie czuję dyskomfortu. Owszem tęsknię za smakami i zapachami bo tu są inne, ale czuję się tu dobrze.

    Polubione przez 1 osoba

    1. ,,(…) Komuna upadła”

      No tak, komuna upadła, ale o dekomunizacji ludzie zapomnieli.

      ,,(…) wszechobecna zawiść i zazdrość, fałszywość relacji międzyludzkich.”

      No tak, tylko skąd taka wysoka przestępczość na zachodzie, przecież na zazdrość tylko Polacy chorują. Zazdrość to jest cecha ludzka a nie narodowa.

      ,,(…)Pracujący, spokojny człowiek żyje bezstresowo. Sprawy urzędowe załatwia przez telefon bądź internet”

      Widzi Pan jedni mieli kolonie a drudzy sami byli kolonią i stąd te różnice. Jedni wygrali wojnę a drudzy przegrali i takie tam mało znaczące sprawy.

      Pan zapomina o jednej sprawie; Polskę nie tylko podbito, ale przede wszystkim niszczono.

      Zapewne jest Pan za tym, aby UE trwała dalej, prawda?

      Polubione przez 1 osoba

  20. Ja tez postanowilam cos dopisac. Mam teraz 56lat pracuje w Anglii w szpitalu jako pomoc pielegniarki. W Polsce bylam kilka lat pielegniarka, pozniej malzenstwo dzieci i proba prowadzenia biznesu.MOJ maz rok po slubie wyjechal do Niemiec, zjechal po roku ,bo zaczelismy budowe domu,urodzila sie najstarsza córka, a tak po prostu chcielismy byc Razem i stworzyc cos razem. Wiele lat ciezkie pracy ,bez urlopu ,bo nie mozna interesu zamknac ,bo trzeba byc dostepnym,czesto praca takze w kazdy weekend, nieraz zastanawiam sie jak Ja moglam funkcjonowac o szklance kawy,pozny obiad, ciagly mlyn do poznych godzin wieczornych ,..Probowalismy wszystkiego, pracowalismy po kilkanascie godzin dziennie.Zatrudnialismy kobiety szwaczki ,legalnie z ubezpieczeniem ,czysta przejrzysta ksiegowosc ,sami nieraz nie mielismy grosza w kieszeni ,ale wyplacalismy terminowo itd .W 1995 roku pamietam to jakby to bylo wczoraj nasze kochane Rzady wprowadzily ustawe ,ze osoby zatrudnia jade powyzej 5 osob musza placic za pierwsze 33 dni zwolnienia chorobowego naleznosc wiec jak to dziala wyjasnie : osoba idzie na L4 a Ty placisz – pytanie z czego, bo przeciez nie ma tej osoby placisz z wlasnej kieszeni z dochodu jesli go masz .Jak mozesz miec dochod skoro np 6 osob nie ma w pracy a musisz Jej zaplacic ! Chore dla mnie jak najbardziej ! Bo przeciez musisz zaplacic za towar jesli chcesz go przerobic ,transport ,moj Maz byl kierowca,krojczym na zakladzie, zaopatrzeniowcem, czesto siadac obslugiwal maszyne z którymi mogl sobie radzic ( chociaz jest po technikum samochodem, ale chcial, bo jest pracowity. Po 10 latach tej dzialalnosci (18 ogolnie)zlikwidowalismy wszystko i w 2004 roku Maz wyjechal do Anglii. Pracujemy oboje,,Nasze corki ksztalca sie, jedna od wrzesnia zaczyna ostatni rok na turystyce I zarzadzaniu, druga skonczyla tez studia w Anglii, po 2 latach pracy wyjechala, ale przebywa w innym kraju ,uczy sie nowego jezyka I probuje znalezc swoje miejsce w zyciu. Najmlodsza od roku pracuje po studiach jako pielegniarka stomatologiczna i marzy o dalszych studiach w czym Ja wspieramy. Kazda mieszka osobno wynajmuja mieszkania ,ciezko ,ale radza sobie. Jestesmy bardzo dumni z Naszych Corek.Bedac w Polsce nie ma mowy, zeby bylo stac Nas na studia dla Dzieci. Swietnie wpadaja jezykiem i probuja normalnie zyc, pracowac.Mam zal do Naszego Kraju do Polski, ze nie potrafie uszanowac Ludzi, którzy ciezko pracuja i chca stworzyc. Traktuje sie ich jak zlodzieji, oszustow, naciagaczy, swiadczeniobiorcow, którzy nie maja zadnych praw tylko maja sluchac i placic. Bardzo duzo kasy-naleznosci stracilismy. Firmy po prostu nie wyplacaly trzeba bylo zaplacic Vat, podatek dochodowy od pieniedzy, ktorych sie nie widzialo!Nie ma zadnego prawa na oszustow, zlodzieji, kretaczy. Boli mnie to bardzo, ze jesli nie masz odpowiednich funduszy, znajomosci, adwokatow -nie istniejesz. Nie chce mi sie nawet pisac, ile razy bralismy kredyty zastawiajac wlasny dom po to, zeby pokryc czyjes dlugi. Szkoda mi Naszego Zdrowia, Zycia, spedzonych w ciezkim kieracie, bo nie bylo to wszystko warte.Oczywiscie tesknie za Naszym Domem, ale nic nie poradze musze zyc tu gdzie jestem, dla Mojej Rodziny, mojego Meza i powoli odzyskuje spokoj i swiadomosc, ze Zycie biegnie szybko i za chwile moze mnie tez nie byc. Ciesze sie i jestem dumna, ze mimo tego, ze Ja nie mialam szansy ksztalcic sie dalej moje Dzieci ja maja, po prostu urodzilam sie w innym czasie, bylo naprawde ciezko, mialam 3 mlodszego Rodzenstwa i po zdaniu matury i dyplomu szybko podjelam prace, dojezdzajac 25 km, praca na 3 zmiany i wynagradzana jak pensja sprzataczki bez urazy-mam szacunek do kazdego czlowieka, ktory pracuje, tak to wyglada. Czy wroce do Polski do Naszego domu, nie wiem:Wielka niewiadoma, bo i Brexit, i zalezy od zdrowia no i chcialabym dozyc do jakiejs emerytury juz tu w Anglii. W Polsce za 25 lat pracy w tym 18 lat prowadzenia dzialalnosci gospodarczej dostane 1000zl brutto jakies 800 na reke, biorac pod uwage ceny lekow, zywnosci i srodkow czystosci i remontu domu, ktory bedzie niestety juz wymagal raczej nie poszaleje!Prosze tylko Pana Boga, zeby dal zdrowie i trzymal przy zyciu mojego Kochanego Meza, zeby mial sile pracowac do emerytury i mnie tez to jakos koniec z koncem zwiazemy!Przestalam planowac, zyje dniem dzisiejszym:pracuje zyje tu ok. Trzeba bedzie sie spakowac i wrocic do Kraju zrobie to!Pozdrawiam zycze Wszystkim Madrych wyborow i Szczesliwych powrotow, Kto chce wrocic. Nigdy nie mow nigdy i Ja tez nie zarzekam sie chociaz tez z lekiem, jak to bedzie jesli bede musiala wrocic. A tak w ogóle to lubie Anglie. Zyje sie tu troche inaczej niz w Polsce. Mam nadzieje, ze przyjdzie taki czas, ze w Polsce tez bedzie zmienialo sie na lepsze,.Oby rzadzacy zmadrzeli i tez tego chcieli, ale sie rozpisalam .Wybaczcie. Halina

    Polubienie

    1. ,,Mam zal do Naszego Kraju do Polski, ze nie potrafie uszanowac Ludzi, którzy ciezko pracuja i chca stworzyc”
      Ale żalu do UK i Niemiec nie masz, że nas napadli a na końcu zdradzili? Niemcy nawet nie myślą, aby Polsce zwrócić to co ukradli – odszkodowania/reparacje wojenne – tacy są wspaniali.
      To, że mamy tak jak mamy to jest wina tych, co nie chodzą na wybory i ulegają propagandzie telewizyjnej pochodzenia obcego.
      Teraz po latach okazało się kto miał rację ws. bajki o Bolku i Lolku – konserwatyści – a wy wybieraliście kogo? A teraz zdziwko, że nie da się normalnie żyć?

      Polubione przez 1 osoba

  21. Sylwia a tak w ogóle to lubie czytac Twoje,,przemyslenia „i nie moglam doczekac sie ,kiedy przeczytam nastepny. Aha i te obrazki-zdjecia uwielbiam ogladac jestem wzrokowcem wiec koi to moje oczy i robi mi sie cieplej na sercu, mimo, ze czasem jest ciezko i szaro jak to w zyciu.

    Polubienie

Dodaj komentarz