Ach okropni Ci Angole… No poprawnie – Brytyjczycy ! I te zęby…

England fans wearing face paint and wigs cheer on their side in the stands

Na pierwszy rzut oka idzie o zęby. Tak, uzębienie… Psują im się zęby przednie. Tylnych nie widać. Na szczęście… No i co tam jeszcze nie tak z tymi Angolami??? Brytyjczykami czyli… Oj, trochę tego jest…

Dwulicowi i obłudni są aż do szpiku kości. Powiedzmy ładnie, zachowują pewną rezerwę, szczególnie na początku. Potem czasami też od czasu do czasu, wespół z piwem miekną. I pokazują prawdziwe oblicze. To milsze. I wtedy są zupełnie do życia. Kraj wyspiarski to jest, ludzie wyspiarscy są inni trochę, więc nie oczekujmy, że Angole będą kochaśni i będą rzucać się nam na szyję. Bo oni tak nie mają w standardowym wyposażeniu. Co do obłudy, tak mają, nie zawsze wywalają kawę na ławę, tylko później albo za plecami…

Zimne ryby i flagmatyczni są straszliwie. Niektórzy, to fakt. Są zdecydowanie mało bystrzy i ewidentnie zimnokrwiści. I ja często potrafię wprawić ich w osłupienie, po alkoholu jest im zdecydowanie łatwiej przełknąć pelnokrwistą Polkę. No i alkohol im ewidentnie podnosi ciepłotę. Ale, spora część jednak wcale taka nie jest. Wytłumaczenie jest jedno, Brytyjczyk to nie jest czysta rasa już, powiedzmy – zmieszany jest często i dlatego temperament też miewa. Nie za często, ale się toto odzywa.

Mówi się, że niewybredni jedzeniowo są. To fakt, gotują słabo i generalnie wolą walnąć frytki mrożone do piekarnika plus rybę, też mrożoną w panierce, patrz : fish&chips, niż ruszyć palcem i zrobić ich tradycyjne mashed potatoes, całkiem smaczne zresztą… Ale bądźmy szczerzy, dadzą się pokrajać za dobry niedzielny roast czyli pieczyste, najchętniej z jagnieciny. No i uwielbiają kuchnię indyjską, co ja w pełni rozumiem…

Kochają swoją Królową Elżbietę i resztę rodziny królewskiej miłością zupełnie nieprzytomną. I rzadko zdarza się komuś powiedzieć, że Królowa przegina szastając kasą, bądź bez mrugnięcia prosząc o więcej, bo kolejny zamek w ruinie, a można było zadbać o to wcześniej… Nie wspominając o członkach rodziny królewskiej, którzy lubią konkretnie zabalować na koszt podatnika. I nam „obcym”, którzy na to płacimy „otwiera się nóż w kieszeni”, oni zaś udają, że tego nie widzą. Wolą walnąć wystawki ze zdjęciami królewskimi gdzie się da i patrzeć na nie z dumą i prawie czcią…

Robią co im się każe. Nie kombinują tak jak my Polacy prawie na każdym kroku. Oni poprostu tacy są, że się słuchają. Nie wiem czy to mentalność czy wychowanie. Dla mnie trudne do pojęcia, bo ja jak rasowa Polka jestem krąbna i staram się obchodzić pewne zasady zamiast ich przestrzegać. Brytyjczycy nie, stoi napisane – rzecz święta…

Nie lubią obcych, patrz : imigrantów wszelkiej maści. A my Polacy to lubimy??? Chociaż myślę, że w sumie to się do „obcych” częściowo przyzwyczaili, tyle lat już. Nie wiem czy ktoś jest sobie w stanie wyobrazić Wielką Brytanię bez cudzoziemców. Toż to cały urok tego kraju. No i pewnie ekonomia by padła bez nas, ale ja nie o tym…

Z każdą duperelą dzwonią do specjalisty. Anglik „złota rączka” to jest jak „kwiat paproci” albo czterolistna koniczyna. Zdarza się, ale wtedy się bardzo ceni, i opływa w luksusy co widać po grubych złotych łańcuchach na jego i jego kobiecie szyi plus bransoletach o podobnej grubości i kolorze… Tak, przeciętny Angol zapłaci ziomkowi dużo za każdą pierdołę, która mógłby spokojnie sam zrobić. Ale tak mają…

Wracając do zębów. Kiedyś osoba zasiedziała już tutaj powiedziała mi, że wszyscy tutejsi dentyści to rzeźnicy. Myślę, że Anglicy mają podobne o nich zdanie i dlatego ich unikają… Niestety szczoteczka do zębów też im się kojarzy z dentystą. I też, tejże szczoteczki unikają… Szkoda… Ja ich jednak rozumiem i chadzam do polskiego dentysty.

Cóż co kraj, to ludzie…

Autor

Mama z prądem i pod prąd

Nazywam się Sylwia. Jestem, czy też inaczej, wciąż uczę się być kobietą, żoną, matką. Wychodzi mi to różnie. Mieszkam juz szmat czasu na Zielonej Wyspie. Tak to się ułożyło, nie planowałam tego tak, ale to życie rozdaje karty... Więc jestem też cudzoziemką...

12 myśli na temat “Ach okropni Ci Angole… No poprawnie – Brytyjczycy ! I te zęby…”

  1. No tak, zgodzę się że flegmatyczni są, specjalistow wzywaja czesto, i kazdy specjalista od czego innego, no i rzeczywiscie nie kombinują, można nawet.powiedzieć, że to naród spoleczniakow 🙂 a Elżunie kochają bo są tak wychowywani.
    Jednak, jest to wszystko sa w wiekszosci ci angole tzw majty, trochę nizsza klasa. Ci bardziej wyksztalceni sa bardziej inteligentni i bardziej dbaja o higienę jamy ustnej a i sa blyskotliwi i.poczucie humoru tez mają, troche montypajtonowskie ale jednak 🙂
    Pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

  2. Zgadzam się ze wszystkim poza jednym. Nie jestem fanką królowej i chętnie bym zniosła monarchię, ale to nie do końca prawda z tym, że tylko podatnicy utrzymują rodzinę królewską. Do nich należy strasznie dużo posiadłości, prawie połowa Szkocji, dużo ziemi, ale i domów, ktore dzierżawią i wynajmują, a cały, olbrzymi dochód z tego przeznaczony jest do państwowego skarbca, a nie do królewskiego. Także królewski wkład w utrzymanie państwa jest całkiem spory.
    A reszta jest jak najbardziej trafiona, zwłaszcza te zęby, tyle, że dotyczy to głównie klasy pracującej. Wyższe klasy mają cudne zęby, wystarczy się trochę porozglądać po Chelsea. I te wyższe klasy też lepsze podniebienie mają, inne posiłki kosztują, bo dobre jakościowo rzeczy w Anglii są tylko dla tych co są w stanie zapłacić za to.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Wieslawie, jest mi bardzo miło. O cieszę się, że dzięki emigracji uwierzyłes w siebie! Super!
      Wiesz, Anglicy mają swoje za uszami,my mamy… Warto się do tego poprostu uśmiechnąć i polubić siebie i innych naokoło…
      Pozdrawiam serdecznie 🌞🌞🌞

      Polubienie

Dodaj komentarz